To nawiązanie do publikacji "Gazety Wyborczej", która ujawniła, że asystentka prezesa NBP Adama Glapińskiego ma zarabiać 65 tys. zł miesięcznie. W poniedziałek upublicznienia informacji na temat zarobków w NBP zażądał senator PiS Jan Maria Jackowski. O konieczności wyjaśnienia sprawy mówił też m.in. szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
Czytaj także:
Bloomberg: Asystentka prezesa NBP zarabia więcej niż premier?
Horała przyznał, że sprawa wynagrodzeń w NBP "może wizerunkowo psuć osiągnięcia" PiS-u. - Warto tę sprawę wyjaśnić, przeciąć, bo jest niejasna. To jest niepotrzebna łyżka dziegciu - dodał.
Poseł PiS mówił jednocześnie, że jeśli asystentka, o której pisała "Gazeta Wyborcza" jest w rzeczywistości dyrektorem departamentu w NBP to jest to "zasadnicza różnica", bo "dyrektorzy departamentów w bankach zarabiają całkiem sporo".