Rodzima produkcja opiera się na warszawskim przemówieniu Donalda Trumpa. W zamyśle autorów miało chyba stanowić narrację do pojawiających się na filmie obrazków. A czego tam nie ma: jest Polska z lotu ptaka, Wisła wije się w czerwieni zachodzącego słońca pośród pastwisk, lasów i łąk, pyszni się Stadion Narodowy, jest husaria, polskie sztandary i żołnierze wyklęci, migawki z powstania warszawskiego, papież. Nie wiem, czy można wyobrazić sobie coś bardziej banalnego, sztampowego. To istny „ jeleń na rykowisku", triumf prawdziwej siermięgi, a nie sugestywna odpowiedź dla zachodnich społeczeństw na kłamliwe zarzuty o „polskim holokauście".

 

I pewnie by można machnąć ręką, gdyby owo dzieło stworzył jakiś urzędnik MSZ, któremu z łapanki, w kryzysowej sytuacji zlecono szybką odpowiedź na atak, a to go przerosło. Ale nie, to zrobili „fachowcy" z wyznaczonej do takich zadań fundacji, ze stumilionowym budżetem. Miała dbać o wizerunek naszego kraju za granicą, m.in. w tak kryzysowych sytuacjach jak obecna. Odpowiedzią na trwający przez kilka tygodni potężny kryzys jest jeden siermiężny filmik, który równie dobrze mogliby zmontować gimnazjaliści na zwykłym komputerze, a nie poważna akcja profesjonalnych klipów, płatnych ogłoszeń w najważniejszych zachodnich mediach, prezentujących polski punkt widzenia. Zamiast tego mamy kompletną żenadę, która do niczego nikogo nie przekona, bo chyba nawet sami autorzy tego dzieła nie do końca wiedzą, o czym ono jest. Na pewno nie jest odpowiedzią na krytykę polskiej ustawy o IPN i oszczerstwa „polskiego holokaustu".

Kierownictwo tej fundacji powinno być wylane w trybie natychmiastowym, bo tym dziełem i swoją postawą w ostatnich tygodniach udowodniło dobitnie, że powierzone im zadanie kompletnie ich przerosło.