Ocena krajów dokonana przez instytut dotyczyła pięciu obszarów, czyli nie tylko wynagrodzeń, ale także zdrowia, pracy (rozumianej jako równy dostęp do pracy i benefitów z nią związanych), wiedzy – edukacji, czasu (rozumianego jako proporcja czasu spędzonego na czynnościach domowych i innej aktywności) oraz władzy (rozumianej jako zajmowanie miejsc we władzach publicznych i samorządowych, parlamencie, spółkach czy innych podmiotach życia społecznego i kulturalnego). Specjalnym obszarem badania była również przemoc wobec kobiet.
– W Polsce nie ma specjalnego ustawodawstwa dotyczącego wyrównania wynagrodzeń mężczyzn i kobiet, na kształt np. brytyjskiej ustawy z 1970 r. o równości wynagrodzeń (Equal Pay Act) – dodaje mec. Stawicka. – Kwestie te reguluje ogólny zakaz dyskryminacji, w tym z art. 18[3c] kodeksu pracy. W tym obszarze poczyniliśmy zresztą największy postęp od 2005 r.: aż o 13,5 pkt.
Rekomendacje sobie, praktyka sobie
Z najnowszego raportu Delloite „Women in the Boardroom: A Global Perspective" wynika, że odsetek kobiet wchodzących w skład zarządów i rad nadzorczych organizacji działających w Polsce rośnie powoli. Kobiety przewodniczą niespełna 9 proc. rad nadzorczych w Polsce. Odsetek kobiet stojących na czele największych spółek akcyjnych notowanych na GPW w Warszawie jest ponad trzykrotnie wyższy. Wynika to także z tego, że od 2016 r. podlegają one kodeksowi dobrych praktyk. Zobowiązuje on takie spółki do publikowania na swoich stronach internetowych polityki różnorodności w odniesieniu do organów spółki i kluczowych funkcji kierowniczych, jednak nie określa formalnych sankcji za nieprzestrzeganie tych zasad.
– Do tej pory praktyki zalecane w kodeksie zastosowała zaledwie jedna czwarta spółek giełdowych. Dla porównania w Norwegii i Francji zostały przyjęte normy gwarantujące kobietom 40 proc. miejsc w radach nadzorczych spółek publicznych – zauważa Dorota Snarska-Kuman, partner w sektorze instytucji finansowych, liderka Programu Rozwoju Rad Nadzorczych w Deloitte.
Marlena Maląg minister rodziny, pracy i polityki społecznej
Bardzo poważnie podchodzimy do problemu tzw. luki płacowej. Sytuacja, w której kobiety otrzymują za taką samą pracę niższe wynagrodzenie niż mężczyźni, nie może być akceptowana. Równość w miejscu pracy powinna mieć absolutnie priorytetowe znaczenie, a wynagrodzenie nie może być uzależnione od płci. To podstawowy warunek. Jako rząd Zjednoczonej Prawicy zwracamy na to szczególną uwagę, a o zasadzie „taka sama płaca za taką samą pracę" mówił w swoim exposé premier Mateusz Morawiecki. Nasze działania nastawione są na to, by rodzinom ułatwiać godzenie obowiązków zawodowych z wychowywaniem dzieci. Nie chcemy, żeby kobiety stawały przed wyborem: albo praca, albo dziecko. Prowadzimy prorodzinną politykę – rozbudowujemy sieć żłobków i klubów dziecięcych, zwiększamy dostępność elastycznych form zatrudnienia, a przede wszystkim dążymy do tego, by gospodarka rozwijała się, a płace systematycznie rosły. Dla wszystkich.