Rosja ujarzmia Zakaukazie

Erywań coraz bardziej uzależnia się od Moskwy. Armeńska armia integruje się z rosyjskimi siłami zbrojnymi.

Aktualizacja: 30.11.2016 15:43 Publikacja: 29.11.2016 18:05

Rosja ujarzmia Zakaukazie

Foto: Kremlin.ru

Ministerstwa obrony Rosji i Armenii niebawem podpiszą porozumienie dotyczące utworzenia zjednoczonej grupy wojsk (OGW). Właśnie w tym celu w niedzielę z trzydniową wizytą przybył do Moskwy szef ormiańskiego resortu obrony Wigen Sarkisjan. Dokument, który ma zostać podpisany do środy, wcześniej został zaakceptowany przez rząd i prezydenta Rosji Władimira Putina.

– Podczas agresji przeciwko Armenii rosyjska baza wojskowa, która znajduje się w Giumri (na wschodzie kraju, przy armeńsko-tureckiej granicy – red.), powinna być zaangażowana w obronę państwa i właśnie dlatego jest potrzebne to międzynarodowe porozumienie – powiedział w poniedziałek Sarkisjan.

Umowa przewiduje utworzenie wspólnego systemu obrony, wspólnej kontroli granicznej i służby celnej. A to oznacza, że w przypadku wojny kontrolę nad Armenią faktycznie przyjmie dowództwo rosyjskiej armii. Zwłaszcza że rosyjscy żołnierze obecni są tam jeszcze od czasów Imperium Rosyjskiego. Po upadku Związku Radzieckiego na miejscu pozostała 127. dywizja zmechanizowana, która w konsekwencji przekształciła się w 102. Armię Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.

– Dla Moskwy jest to strategiczne miejsce. Gdy tam wybuchnie wojna na dużą skalę, Rosję zaleje fala uchodźców – mówi „Rz" Aleksandr Golc, znany rosyjski analityk wojskowy.

Dzisiaj stacjonuje tam około 4 tys. świetnie uzbrojonych żołnierzy, a baza dysponuje systemami obrony przeciwlotniczej typu S-300 oraz Buk M1 i M2. Są również myśliwce bojowe MIG-29, helikoptery transportowe Mi-8MT oraz śmigłowce bojowe Mi-24P.

To właśnie rosyjscy żołnierze patrolują zamkniętą armeńsko-turecką granicę. Erywań nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Turcją z powodu nieuznawanego przez Ankarę ludobójstwa Ormian. Turecko-armeńskie relacje są bardzo napięte, ale to nie tylko dlatego Ormianie integrują się militarnie i politycznie z Rosją. Powodem jest też trwający od początku lat 90. spór z Azerbejdżanem o Górski Karabach.

– Z jednej strony Rosja wspierała politycznie i militarnie Armenię, a z drugiej sprzedawała broń Azerbejdżanowi – mówi Golc. Jak twierdzi, łącząc armeńską armię z rosyjską, Kreml mocno ryzykuje. – Jeżeli ponownie wybuchnie wojna w Górskim Karabachu, każda decyzja Moskwy będzie zła. A będą tylko dwa wyjścia: zaangażować się w wojnę lub wycofać się z Armenii. Niezależnie od wyboru oznaczałoby to porażkę rosyjskiej polityki na Zakaukaziu – dodaje.

Ministerstwa obrony Rosji i Armenii niebawem podpiszą porozumienie dotyczące utworzenia zjednoczonej grupy wojsk (OGW). Właśnie w tym celu w niedzielę z trzydniową wizytą przybył do Moskwy szef ormiańskiego resortu obrony Wigen Sarkisjan. Dokument, który ma zostać podpisany do środy, wcześniej został zaakceptowany przez rząd i prezydenta Rosji Władimira Putina.

– Podczas agresji przeciwko Armenii rosyjska baza wojskowa, która znajduje się w Giumri (na wschodzie kraju, przy armeńsko-tureckiej granicy – red.), powinna być zaangażowana w obronę państwa i właśnie dlatego jest potrzebne to międzynarodowe porozumienie – powiedział w poniedziałek Sarkisjan.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Polityka
Argentyna: Javier Milei ma nadwyżkę w budżecie. I protestujących na ulicach