Klęska CSU w niedzielnych wyborach do lokalnego parlamentu w Bawarii jest większa niż się spodziewano. Wstępne wyniki wskazują, że CSU zdobyła zaledwie 37,3 proc., tracąc bezwzględną większość w landzie po raz drugi od 1962 roku. Zieloni odnieśli ogromny sukces uzyskując 17,8 proc. głosów. SPD straciła ponad 10 pkt proc. zdobywając 9,5 proc. głosów. Antysystemowi Wolni Wyborcy – 11,6 proc., minimalnie więcej niż AfD, która może liczyć na zaledwie 10,7 proc. głosów. Znacznie mniej niż się spodziewano.
Porażka CSU oznacza, że rządząca samodzielnie Wolnym Państwem Bawaria od ponad sześciu dekad CSU (z wyjątkiem jednej kadencji)będzie musiała szukać koalicjanta. Nie można wykluczyć, że będą nim Zieloni. To już byłaby swoista sensacja w landzie, którego czołowa partia mieniła się ugrupowaniem stającym tak daleko na prawo, że za nim jest już tylko ściana. W tę przestrzeń zdołała się jednak bez trudu wcisnąć AfD.
AfD i imigracja
Bawaria była do niedzielnych wyborów jednym z dwu landów, w których parlamencie to skrajnie prawicowe ugrupowanie nie miało swych przedstawicieli. Nie ma oczywiście żadnych szans na udział w koalicji jako młodszy partner CSU, chociaż w takich spawach jak imigracja oba ugrupowania mają bliskie sobie poglądy. Ostracyzm wobec AfD najważniejszych graczy na niemieckiej scenie trwa nadal i tak pozostanie.
Jednak to problemy związane z imigracją są jedną z zasadniczych przyczyn porażki CSU. Bawaria jest landem, poprzez który napłynęły do Niemiec rzesze imigrantów, i ona doświadczyła jako pierwsza skutków zaskakującej decyzji Angeli Merkel o otwarciu granic dla uchodźców i imigrantów. Wprawdzie przywódcy CSU sprzeciwiali się od samego początku niekontrolowanemu napływowi niechcianych gości, ale nie zdołały go zastopować. To rozczarowało wielu wyborców CSU.
Scenariusze dla Berlina
Ostatni raz CSU nie była zdolna do samodzielnego rządzenia Bawarią po wyborach w 2008 r. Jednak cztery lata później Horst Seehofer, obecny przewodniczący partii, zdołał przywrócić jej dominującą pozycję. Powtórka z przeszłości jest w obecnej epoce niemożliwa. Poza tym kogo interesuje, co będzie za cztery lata.