Brexit: demokracja w rękach sędziów

Johnson nie miał prawa zawiesić parlamentu, gdy decyduje się brexit – orzekł Sąd Najwyższy. To rewolucja ustrojowa.

Aktualizacja: 25.09.2019 06:05 Publikacja: 24.09.2019 18:11

Przed siedzibą Sądu Najwyższego demonstrowali zwolennicy odwieszenia parlamentu

Przed siedzibą Sądu Najwyższego demonstrowali zwolennicy odwieszenia parlamentu

Foto: AFP

Brytyjski premier miał we wtorek wczesną i niemiłą pobudkę. Jednomyślny wyrok 11 sędziów zapadł o 5:30 nad ranem czasu Nowego Jorku, gdzie szef rządu bierze udział w dorocznym posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Boris Johnson zapowiedział, że „potrzebuje czasu", aby ustosunkować się do orzeczenia. Zapewnił jednak, że „będzie respektował wyrok".

We wtorek Johnson spotkał się z Donaldem Trumpem, premierem Irlandii Leo Varadkarem i przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, ale nie doprowadziło to do żadnego przełomu w sprawie brexitu. Szef rządu wystąpił także przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ. W chwili zamykania tego wydania „Rzeczpospolitej" nie było jasne, czy skróci pobyt w USA i powróci do Londynu już we wtorek wieczorem.

Dymisja premiera

Grunt pod nogami premiera się jednak pali.

– Powinien zastanowić się, czy w obecnej sytuacji może nadal pełnić swoją funkcję – uznał lider laburzystów, Jeremy Corbyn.

Dymisji Johnsona domagają się także liberalni demokraci i szkoccy nacjonaliści. To w połączeniu z grupą proeuropejskich rebeliantów w Partii Konserwatywnej mogłoby nawet doprowadzić do obalenia obecnego rządu. Ale taki scenariusz wydaje się na razie mało realny, bo Corbyn obawia się, że votum nieufności przy braku większości dla alternatywnego premiera zakończy się przedterminowymi wyborami i wyprowadzeniem bez umowy Królestwa z Unii 31 października przez tymczasowy rząd pod kierunkiem Johnsona. Co więcej, mając na koncie brexit, obecny premier mógłby liczyć na triumfalny sukces przy urnach i utrzymanie się u władzy.

Ale i bez wotum nieufności wyrok Sądu Najwyższego oznacza poważne osłabienie pozycji Johnsona. Sędziowie stwierdzili przecież, że oszukał królową, przekonując ją do zgody na zawieszenie parlamentu i dopuścił się poważnego złamania reguł demokracji. Spiker Izby Gmin John Bercow zapowiedział, że deputowani wznowią pracę już w środę przed południem. Będą z pewnością stawiać premierowi niewygodne pytania, w szczególności na temat braku postępu w rokowaniach z Unią.

Maddy Thimont Jack, ekspertka londyńskiego Government Institute i czołowa specjalistka od zagadnień ustrojowych w Wielkiej Brytanii, podkreśla jednak w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że orzeczenie sędziów nie będzie miało bezpośredniego wpływu na perspektywę wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii bez lub w porozumieniu z Brukselą 31 października.

– Deputowani przyjęli jeszcze przed zawieszeniem pracy parlamentu uchwałę obligującą premiera do wystąpienia do Unii o odłożenie brexitu – jeśli Boris Johnson nie wynegocjuje nowej umowy ze Wspólnotą i nie przeprowadzi do jej ratyfikacji przez Izbę Gmin przed 19 października. Tu się więc nic nie zmienia. Nadal nie ma też większości deputowanych za twardym brexitem – podkreśla Maddy Thimont Jack.

Jej zdaniem wyrok Sądu Najwyższego ma przede wszystkim znaczenie ustrojowe. Oto po raz pierwszy w historii brytyjskiej demokracji istniejący zaledwie dziesięć lat trybunał wszedł na obszar, który tradycyjnie należał do władzy wykonawczej i orzekł, że premier przekroczył swoje uprawnienia.

Drugi sukces Miller

– To zmienia dotychczasową równowagę między władzą wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Tyle że orzeczenie może też zachęcić Johnsona do pozwania Izby Gmin za podobne nadużycie, tylko w stosunku do rządu. Chodzi o ustawę obligującą premiera do wystąpienia do Brukseli o odłożenie brexitu. Tradycyjnie prowadzenie rokowań międzynarodowych należy bowiem do rządu, a nie parlamentu. Po wtorkowym wyroku szanse, że Sąd Najwyższy stanie w kolejnym orzeczeniu po stronie Johnsona, znacząco więc wzrosły – uważa ekspertka Government Institute.

Brytyjski rząd pozwała Gina Miller, biznesmenka pochodząca z Gujany Brytyjskiej, która już raz wygrała przed tym samym trybunałem, zmuszając Theresę May do rozpoczęcia formalnych rokowań z Brukselą o wyjściu kraju z Unii w ramach procedury z artykułu 50. Teraz jednak Miller stanęła po stronie zwolenników pozostania kraju w Unii. Odwołała się bowiem od wyroku angielskiego sądu pierwszej instancji, który orzekł, że zawieszenie parlamentu było legalne.

Rząd nie składa broni

Ale pozew do Sądu Najwyższego skierował także brytyjski rząd, który z kolei odwoływał się od niekorzystnego dla siebie wyroku wydanego przed sąd pierwszej instancji w Szkocji. Sędziowie z Edynburga uznali, że zawieszenie prac sądu było nielegalne.

– Wśród sędziów w Szkocji zdecydowanie dominują zwolennicy pozostania Wielkiej Brytanii w Unii. To nie był więc wyrok zaskakujący – powiedział „Rzeczpospolitej" Charles Moore, autor autoryzowanej biografii Margaret Thatcher i były redaktor naczelny „Daily Telegrapha". To sygnał, że w kraju słabnie zaufanie nie tylko do rządu i niezdolnego od trzech lat do rozstrzygającej decyzji w sprawie brexitu parlamentu, ale także władzy sądowniczej.

– Najwyższy czas, aby podjąć debatę nad spisaniem brytyjskiej konstytucji – uznał przed budynkiem Sądu Najwyższego lider Szkockiej Partii Narodowej (SNP) Ian Blackford.

Maddy Thimont Jack: – Sądzę, że faktycznie ta sprawa stanie na agendzie, ale w dłuższej perspektywie. Na razie wszyscy są zajęci brexitem.

Brytyjski premier miał we wtorek wczesną i niemiłą pobudkę. Jednomyślny wyrok 11 sędziów zapadł o 5:30 nad ranem czasu Nowego Jorku, gdzie szef rządu bierze udział w dorocznym posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Boris Johnson zapowiedział, że „potrzebuje czasu", aby ustosunkować się do orzeczenia. Zapewnił jednak, że „będzie respektował wyrok".

We wtorek Johnson spotkał się z Donaldem Trumpem, premierem Irlandii Leo Varadkarem i przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, ale nie doprowadziło to do żadnego przełomu w sprawie brexitu. Szef rządu wystąpił także przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ. W chwili zamykania tego wydania „Rzeczpospolitej" nie było jasne, czy skróci pobyt w USA i powróci do Londynu już we wtorek wieczorem.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces