Nacisk i przekupstwo
Zdaniem znawców prawa to rodzaj wykroczenia, które ojcowie założyciele USA mieli na myśli, dając Kongresowi wolną rękę do postawienia prezydenta w stan oskarżenia, a nawet usunięcia go.
– Pisząc konstytucję, ojcowie narodu często wyrażali niepokój, że znajdą się osoby, które będą chciały np. zdobyć prezydenturę za pomocą korupcji. To właśnie dlatego dołączyli klauzulę o impeachmencie – powiedział w jednej z amerykańskich gazet Joshua Matz, współautor publikacji „To End a Presidency: The Power of Impeachment".
Gdyby chodziło o kogoś innego niż prezydent USA, prokuratura nie czekałaby z wysunięciem oskarżeń. Amerykański Departament Sprawiedliwości trzyma się jednak zasady, że nie wszczyna postępowania karnego w stosunku do urzędującego prezydenta. Jedyna droga do ukarania Trumpa za złamanie prawa to impeachment, czyli postawienie w stan oskarżenia przez Kongres.
Pod impeachment kwalifikują się trzy wykroczenia. „Prezydent, wiceprezydent i wszyscy inni urzędnicy państwowi powinni zostać usunięci z urzędu za zdradę, łapówkarstwo albo inne poważne przestępstwa" – czytamy w artykule II amerykańskiej konstytucji. Zdaniem ekspertów prawa konstytucyjnego działania, które podważają prawdziwość wyborów, jak najbardziej mogą się kwalifikować jako impeachment. – Tworząc konstytucję w 1787 r., ojcowie narodu amerykańskiego szczególną uwagę poświęcili jednemu przestępstwu, kwalifikującemu do usunięcia z urzędu: próbie wywarcia nacisku na Kolegium Elektorów. Uważali, że osoba, która próbuje podważyć wolę demokracji, nie jest godna sprawować urząd prezydenta – tłumaczy Matz.
Naturalnie próba przekupienia członków Kolegium Elektorskiego to nie to samo co pozbawianie wyborców informacji poprzez opłacenie milczenia osób, które posiadają wiedzę kompromitującą kandydata. – Oba działania jednak ingerują w proces demokratyczny – zauważa Laurence H. Tribe, wykładowca prawa na Harvardzie i zagorzały krytyk Trumpa.
– Przestępstwa, o które Cohen oskarżył swojego byłego klienta, prezydenta, nie polegały na przekupieniu sensu stricto, ale zdecydowanie polegały na działaniu przestępczym, mającym na celu zapobiegnięcie ujawnieniu w przeddzień wyborów jego pozamałżeńskich kontaktów. Upublicznienie tych informacji kosztowałoby go cenne głosy w takich kluczowych dla Trumpa stanach, jak: Michigan, Pennsylwania i Wisconsin – tłumaczy Tribe.