Sejmowe komisje pod pantoflem Elżbiety Witek

Marszałek blokuje posiedzenia sejmowych organów. Niektóre miały się zająć tematami niewygodnymi dla partii rządzącej.

Aktualizacja: 27.07.2020 17:40 Publikacja: 26.07.2020 18:59

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

– Od marca nie możemy nic zrobić. Jesteśmy quasi-sądem dla posłanek i posłów, ale rozpatrzenie wniosków o ich ukaranie stało się niemożliwe – mówi przewodnicząca Komisji Etyki Poselskiej Monika Falej z Lewicy. W jej komisji na rozpatrzenie czeka już ponad 40 spraw. Niektóre dotyczą czołowych polityków PiS, m.in. Jarosława Kaczyńskiego, Ryszarda Terleckiego czy Joanny Lichockiej, która pokazała wulgarny gest na sali obrad.

Monika Falej zauważa, że jej komisja liczy zaledwie czterech posłów i jest najmniejsza w Sejmie. Jednak zdaniem marszałek Sejmu Elżbiety Witek z PiS jej częste posiedzenia wiązałyby się ze zbyt dużym zagrożeniem epidemiologicznym. Dlatego od wybuchu pandemii Covid-19 zwołała ich tylko trzy, w tym jedno w celu wyboru tematów kontroli dla NIK, a drugie – w sprawie planu pracy komisji.

I nie jest to jedyna komisja, której szefowie narzekają na praktyki marszałek. Robią to w zasadzie wszyscy przewodniczący związani z opozycją.

Przed wybuchem pandemii to właśnie oni mieli największy udział w zwoływaniu podległych sobie organów. Zmieniło się to wraz z nowelizacją regulaminu Sejmu z końca marca. Przewiduje, że po wprowadzeniu stanu epidemii zarówno posiedzenia Sejmu, jak i komisji odbywają się „z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej umożliwiających porozumiewanie się na odległość". Głosi też, że komisje zwołuje marszałek.

Jak wygląda realizacja tego przepisu? Centrum Informacyjne Sejmu przekonuje, że odmowy stanowią margines. „Od 27 marca do 23 lipca odbyło się 185 posiedzeń komisji zwołanych przez marszałek Sejmu w trybie art. 198j ust. 2 regulaminu Sejmu. W 11 przypadkach marszałek Sejmu odmówiła zgody na zwołanie posiedzenia, a w 9 modyfikowała termin posiedzenia" – wyjaśnia CIS. I zaznacza, że propozycje posiedzeń, których nie uwzględniła marszałek Witek, „nie są traktowane jako odrzucone definitywnie".

Zupełnie inny obraz wyłania się z opowieści przewodniczących. – Kilkakrotnie próbowałem zwołać komisję, a później odpuściłem, bo prośby były hurtem odrzucane – mówi szef Komisji Infrastruktury Paweł Olszewski z KO. – Pierwszy raz miało to miejsce po przyjęciu ustawy o wyborach 10 maja w trybie kopertowym. Chciałem zwołać komisję w sprawie przygotowania Poczty Polskiej do wyborów, ale pani marszałek na to nie zezwoliła – dodaje.

Szef Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych Wiesław Szczepański z Lewicy zauważa, że od marca nie odbywają się tzw. posiedzenia problemowe, bo zgodnie z decyzją marszałek komisje mają zajmować się wyłącznie pracami nad ustawami. – Mieliśmy przypadek, w którym z panią marszałek prowadziliśmy ożywioną korespondencję. Jedna trzecia składu komisji zawnioskowała o posiedzenie w sprawie działań policji w okresie pandemii – relacjonuje. – Posiedzenie zwołane w tym trybie powinno się odbyć w ciągu 30 dni od złożenia wniosku. Pani marszałek dwukrotnie nie wyraziła zgody na posiedzenie, a w końcu zwołała je w ostatnim możliwym terminie i w dodatku bardzo niefortunnym, bo dzień po wyborach – mówi.

– To, co się obecnie dzieje, to jest zamach na komisje i demokrację – mówi z kolei Wanda Nowicka z Lewicy, przewodnicząca Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Opowiada, że miała kilka odmów, a nawet sytuację, gdy marszałek nie zgodziła się na poszerzenie porządku obrad już zwołanego posiedzenia. – Komisje są odwoływane bez podania powodów – zaznacza.

Przewodniczący liczą, że w końcu posiedzenia komisji przestaną być traktowane jako zagrożenie dla zdrowia i życia. Szczególnie że mimo pandemii 6 sierpnia posłowie i senatorowie maja zasiąść na sali plenarnej, by odebrać przysięgę od Andrzeja Dudy.

W ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia Konwentu Seniorów marszałek zapowiedziała, że jeśli sytuacja z koronawirusem się nie pogorszy, od września Sejm wróci do normalnej pracy. Szczegółów jednak nie podała.

– Od marca nie możemy nic zrobić. Jesteśmy quasi-sądem dla posłanek i posłów, ale rozpatrzenie wniosków o ich ukaranie stało się niemożliwe – mówi przewodnicząca Komisji Etyki Poselskiej Monika Falej z Lewicy. W jej komisji na rozpatrzenie czeka już ponad 40 spraw. Niektóre dotyczą czołowych polityków PiS, m.in. Jarosława Kaczyńskiego, Ryszarda Terleckiego czy Joanny Lichockiej, która pokazała wulgarny gest na sali obrad.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nieoficjalnie: Znamy "jedynki" KO w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Są ministrowie
Polityka
Donald Tusk: PiS i Konfederacja chcą wyprowadzić Polskę z UE
Polityka
Listy KO na Śląsku do europarlamentu bez Jerzego Buzka. Za to z europosłem Lewicy
Polityka
Śmiszek: Hyc z rządu do PE? W Brukseli też się ciężko pracuje
Polityka
Szymon Hołownia kontra Julia Przyłębska. "Nie wykonam postanowienia TK"