Plac Bangalore w Mińsku został nazwany ku czci wielkiego miasta w południowych Indiach, ale mieszkańcom białoruskiej stolicy kojarzy się głównie z opozycją demokratyczną. Wszystko dlatego, że jeżeli władze wyrażają zgodę na jakiekolwiek protesty, to wskazują właśnie to miejsce, oddalone od centrum.
W niedzielę swoich zwolenników zebrała tam Swiatłana Cichanouska, żona aresztowanego jeszcze pod koniec maja popularnego blogera Siarheja Cichanouskiego. Wystartowała zamiast męża, którego nie dopuszczono do wyborów. Jest jedynym kandydatem demokratycznej opozycji, któremu udało się znaleźć na karcie do głosowania. Szacuje się, że na spotkanie z nią w niedzielę przyszło nawet 10 tys. ludzi.
– Gardzę władzami, które tak nikczemnymi metodami pozbywają się swoich konkurentów – przemawiała. – To nie kandydaci są zagrożeniem dla władz, lecz Białorusini, którzy nie chcą dłużej być poniżani – mówiła.
U jej boku stała Weronika Cepkała, żona innego niedopuszczonego do wyborów rywala Aleksandra Łukaszenki – byłego ambasadora Białorusi w USA Waleria Cepkały. Trzecia kobieta, która przemawiała do zgromadzonego tłumu w Mińsku, to Maria Kolesnikowa, szefowa sztabu Wiktora Babaryki. Były prezes Biełgazprombanku (należy do rosyjskiego Gazpromu) od ponad miesiąca wraz z synem Eduardem przebywa w areszcie Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Białorusi (KGB). Obecnie za kratami znajdują się już niemal wszyscy liderzy opozycji.
Cichanouska, Kolesnikowa i Cepkała stały się nowymi twarzami białoruskiej opozycji, kilka dni temu doszło do połączenia sztabów trzech kandydatów. Żona blogera przyznała w niedzielę, że jeżeli zostanie prezydentem, przeprowadzi demokratyczne wybory i odejdzie.