Polityczny niesmak po koalicyjnej awanturze

Angela Merkel wyszła zwycięsko z rządowej konfrontacji z bawarską CSU i jej szefem Horstem Seehoferem. Spokój w koalicji może nie trwać długo.

Aktualizacja: 04.07.2018 20:47 Publikacja: 03.07.2018 18:41

Polityczny niesmak po koalicyjnej awanturze

Foto: AFP

Trzy punkty porozumienia pomiędzy siostrzanymi partiami chadeckimi CDU i CSU zapisane na jednej kartce papieru wystarczyły, aby wszystko w Niemczech powróciło do normy. Horst Seehofer, szef MSW oraz przewodniczący bawarskiej CSU, pozostaje nadal ministrem, a pani kanclerz nie musi się obawiać rozpadu koalicji rządowej. Taki jest kształt kompromisu kończącego kryzys rządowy. Nie wiadomo jednak, na jak długo.

Porozumienie przewiduje, że na granicy niemiecko-austriackiej utworzone zostaną tzw. centra tranzytowe, do których trafiać mają imigranci starający się w Niemczech o azyl, ale zarejestrowani już w innych krajach UE. Żądanie ministra Seehofera, by natychmiast odsyłać ich do kraju, gdzie zostali zarejestrowani, było właśnie przyczyną kryzysu – nie wyrażała na to zgody Angela Merkel.

Czytaj także: Niemcy: Czy rząd Merkel upadnie?

Kompromis polega więc na zatrzymaniu ich na granicy i odesłaniu do krajów rejestracji, z którymi zawarte zostaną odpowiednie porozumienia. Nie będzie to więc jednostronna decyzja Niemiec.

Na pierwszy rzut oka widać, że sprawa była do załatwienia bez zbędnego jej eskalowania, co groziło nieobliczalnymi skutkami nie tylko dla Niemiec, lecz także dla Europy. Dobitnie skomentowała to wiedeńska „Die Presse", pisząc, że Niemcy „stały się nieprzewidywalne nie tylko w piłce nożnej".

Podobnie ocenia kryzys rządowy „Der Spiegel", przekonując, że fatalna kondycja niemieckiej reprezentacji na mundialu jest odzwierciedleniem stanu, w jakim znajduje się cały kraj. Tygodnik nie ma złudzeń, że nie ma powodów do optymizmu. W gospodarce nie dzieje się dobrze, kiedy będący dumą Niemiec przemysł samochodowy skupia się się na skutkach afer z silnikami Diesla, zamiast pracować nad przyszłościowymi rozwiązaniami technicznymi. Czołowe niemieckie firmy Bosch i Siemens zajmują się od ponad dekady systemami kontroli dymu i usprawnianiem funkcjonowania obrotowych drzwi na budowanym bez końca lotnisku pod Berlinem. Z kolei w Badenii-Wirtembergii kuleje budowa potężnego tunelu kolejowego.

Nie ma przy tym wątpliwości, że w sferze polityki za ostatnie zawirowania odpowiada Horst Seehofer i partia, na czele której stoi. Zdaniem autora jednego z felietonów politycy CSU różnią się genetycznie od przeciętnego Niemca. Seehofer jako Bawarczyk ma nieco więcej testosteronu i nie może się pogodzić z tym, że krajem rządzi kobieta.

Dalej idą narzekania na zachowanie polityków z Monachium, którzy mają się kierować zasadą: „Bawaria first". Żaden land w Niemczech nie ma takich przywilejów i nie jest w stanie narzucić całej republice określonych rozwiązań według swoich wyobrażeń. To tak, jakby nakazać wszystkim Niemcom występowanie w strojach Bayernu Monachium.

– CSU miała okazję, aby uznać wyniki szczytu UE i wysiłki kanclerz Merkel za wystarczające. Ale w Monachium zadecydowano inaczej – pisała konserwatywna „Frankfurter Allgemeine Zeitung", obwiniając przede wszystkim Seehofera. Dziennik przypomina wiele spraw, które jako premier Bawarii starał się wymusić na kanclerz Merkel.

– Widać wyraźnie próbę psychologicznego wyjaśnienia kryzysu. Świadczy to o bezradności komentatorów, którzy nie znajdują racjonalnych podstaw działania polityka z Bawarii – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Jochen Staad, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

Przy tym jasne jest, że żądanie Seehofera odsyłania z granicy imigrantów zarejestrowanych w innych krajach na podstawie rozporządzenia dublińskiego jest z punktu widzenia polityki imigracyjnej wcale nie najważniejszym problemem. Takich osób jest ok. 42 tys. Tymczasem obowiązkowi opuszczenia Niemiec podlega niemal 233 tys. osób. Odwołują się w nieskończoność od decyzji władz imigracyjnych, a postępowanie sądowe trwa wiele miesięcy. Niemcy to w końcu państwo prawa. ©?

Trzy punkty porozumienia pomiędzy siostrzanymi partiami chadeckimi CDU i CSU zapisane na jednej kartce papieru wystarczyły, aby wszystko w Niemczech powróciło do normy. Horst Seehofer, szef MSW oraz przewodniczący bawarskiej CSU, pozostaje nadal ministrem, a pani kanclerz nie musi się obawiać rozpadu koalicji rządowej. Taki jest kształt kompromisu kończącego kryzys rządowy. Nie wiadomo jednak, na jak długo.

Porozumienie przewiduje, że na granicy niemiecko-austriackiej utworzone zostaną tzw. centra tranzytowe, do których trafiać mają imigranci starający się w Niemczech o azyl, ale zarejestrowani już w innych krajach UE. Żądanie ministra Seehofera, by natychmiast odsyłać ich do kraju, gdzie zostali zarejestrowani, było właśnie przyczyną kryzysu – nie wyrażała na to zgody Angela Merkel.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Historyczne porozumienie. Armenia i Azerbejdżan ustaliły pierwszy odcinek granicy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
W Korei Północnej puszczają piosenkę o Kim Dzong Unie, "przyjaznym ojcu"
Polityka
Wybory w Indiach. Modi u progu trzeciej kadencji
Polityka
Przywódcy Belgii i Czech ostrzegają UE przed rosyjską dezinformacją
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Zakaz używania TikToka razem z pomocą Ukrainie i Izraelowi. Kongres USA uchwala przepisy