Kaczyński odkłada wprowadzenie dwukadencyjności

Jarosław Kaczyński chce zmian w samorządach, ale odkłada wprowadzenie dwukadencyjności.

Aktualizacja: 15.05.2017 22:41 Publikacja: 15.05.2017 18:35

Jarosław Kaczyński uzasadniał pomysł dwóch kadencji chęcią „przewietrzenia samorządów”. Przeciwko są

Jarosław Kaczyński uzasadniał pomysł dwóch kadencji chęcią „przewietrzenia samorządów”. Przeciwko są nawet działacze PiS.

Foto: PAP, Marcin Obara

Po wielu tygodniach spekulacji potwierdzają się informacje, że Prawo i Sprawiedliwość wycofuje się z pomysłu wprowadzenia działającej wstecz dwukadencyjności samorządowców, czyli zakazu ponownego ubiegania się o stanowisko tych, którzy zajmują je od dłuższego czasu. Zamiast tego będzie „karencja" – ograniczenia do dwóch kadencji zacznie się liczyć dopiero od 2018 r.

Zmiany zapowiedział w poniedziałek na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. – Nie rezygnujemy z wielkiej zmiany w trakcie tych wyborów samorządowych, to będzie nasze hasło, ale nie czynimy z tego czegoś, co będzie przepisem prawnym – zapewnił lider PiS.

W praktyce oznacza to, że zmiany, przynajmniej na razie, będą teoretyczne. Przykładowo, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, który rządzi w mieście od 2002 roku, będzie mógł (jeśli nie dojdzie do zmiany długości kadencji i jeśli wygra wybory) pełnić swoją funkcję do 2026 r.

Jarosław Kaczyński ogłosił też decyzję na poniedziałkowym spotkaniu z koordynatorami kampanii samorządowej PiS z całej Polski. Spotkanie w siedzibie partii na ulicy Nowogrodzkiej było planowane od kilkunastu dni jako podsumowanie i omówienie przygotowań do kampanii samorządowej w Prawie i Sprawiedliwości.

– Prezes powiedział, że wycofanie się z części zmian wynika m.in. z bardzo dużego oporu prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie – relacjonuje nam jeden z uczestników spotkania. Inny z naszych rozmówców zwraca uwagę, że prezes PiS podkreślał, że sprawa zmobilizowała samorządowców – nawet sympatyzujących z prawicą – przeciwko partii rządzącej, co może się dla niej okazać kłopotem podczas przyszłorocznych wyborów.

Prezes PiS argumentował także, że zakazanie startu samorządowcom, którzy pełnili dwie lub więcej kadencji, może zostać zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny. Swoje wątpliwości już wcześniej wyrażał też koalicjant PiS Jarosław Gowin. – Na to się nie umawialiśmy, nie poprę tego – mówił 15 lutego na antenie Radia ZET lider Polski Razem, tłumacząc, że tego typu rozwiązania nie było w ustaleniach z Jarosławem Kaczyńskim przed wyborami parlamentarnymi.

Powody decyzji prezesa Kaczyńskiego tkwią również w strukturach samej partii. Przykładem może być wypowiedź burmistrza Mszczonowa Józefa Kurka, który dostał się do Sejmu z listy PiS, ale zrezygnował z mandatu posła, by dalej pełnić funkcję burmistrza. – Projekt dwukadencyjności jest zły. Nie dlatego, że przyspawałem się do stołka, ale dlatego, że wyklucza doświadczonych samorządowców – powiedział Kurek portalowi Wirtualna Polska w styczniu 2017 r.

– To jasne, że ten projekt nie podobał się naszym wielokadencyjnym samorządowcom – mówi „Rzeczpospolitej" polityk PiS znający kulisy całej sprawy. Dodaje, że jest ich całkiem sporo.

Pomysł, by zakazać kandydowania „starym" samorządowcom, był omawiany na zamkniętych spotkaniach, w których w styczniu brał udział lider partii rządzącej. Wtedy pojawił się przekaz o tym, że samorządy należy oczyścić. Jednym ze sposobów miał być właśnie zakaz kandydowania dla prezydentów, wójtów i burmistrzów, którzy odbyli już dwie kadencje.

– Prezes był wtedy bardzo zdeterminowany – relacjonuje nam jeden z polityków PiS, który uczestniczył w takich spotkaniach na terenie Polski. – Celem zmian jest przewietrzenie samorządowych układów – tak mówił Jarosław Kaczyński zarówno w publicznych wystąpieniach, jak i w rozmowach z działaczami.

Lider partii rządzącej zapowiedział jednak w poniedziałek, że PiS nie rezygnuje z pomysłu, by oczyścić samorządy. Ale ma to się dokonać – jak zasugerował – poprzez sukces młodych, energicznych kandydatów. – Na sali mamy dwóch młodych prezydentów – ze Stalowej Woli i Białej Podlaskiej, którzy wygrali w jednym wypadku z prezydentem, który rządził trzy kadencje, w drugim wypadku cztery kadencje, i wydawało się, że nie mają żadnych szans.

Wycofanie się z dwukadencyjności działającej wstecz to kolejna tego typu decyzja PiS dotycząca samorządów. Wcześniej do kosza trafił projekt tzw. wielkiej Warszawy zakładający zmiany w ustroju miasta. Stało się tak m.in. po referendum w Legionowie i zapowiedzi kolejnych w gminach wokół Warszawy. W niedzielę w referendum w Nieporęcie - które odbyło się mimo wycofania się PiS z projektu - przeciwko pomysłowi wypowiedziało się 96 proc. głosujących. Do urn poszło blisko 40 proc. mieszkańców. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: michal.kolanko@rp.pl

Po wielu tygodniach spekulacji potwierdzają się informacje, że Prawo i Sprawiedliwość wycofuje się z pomysłu wprowadzenia działającej wstecz dwukadencyjności samorządowców, czyli zakazu ponownego ubiegania się o stanowisko tych, którzy zajmują je od dłuższego czasu. Zamiast tego będzie „karencja" – ograniczenia do dwóch kadencji zacznie się liczyć dopiero od 2018 r.

Zmiany zapowiedział w poniedziałek na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. – Nie rezygnujemy z wielkiej zmiany w trakcie tych wyborów samorządowych, to będzie nasze hasło, ale nie czynimy z tego czegoś, co będzie przepisem prawnym – zapewnił lider PiS.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do PE. Kosiniak-Kamysz wyjaśnia, co zachęci wyborców do wędrówki do urn
Polityka
Z rządu do Brukseli. Ministrowie zamienią Sejm na Parlament Europejski
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE