Spór o Trybunał Konstytucyjny: Kompromisu nie będzie

PiS ani myśli ustępować. Pierwsi przekonali się o tym europejscy dygnitarze odwiedzający Polskę. Oliwy do ognia dolał Zbigniew Ziobro. Mamy nową wojnę o Trybunał.

Aktualizacja: 08.04.2016 18:50 Publikacja: 07.04.2016 19:28

Spór o Trybunał Konstytucyjny: Kompromisu nie będzie

Foto: PAP, Paweł Supernak

Wydarzenia ostatnich dni miały dowieść, że znak pokoju, który Jarosław Kaczyński wysłał do opozycji w minionym tygodniu, nie był tylko pustym gestem. Po spotkaniu z liderami ugrupowań politycznych szef PiS zasugerował, że jego partia jest gotowa wycofać się z części zapisów swej kontrowersyjnej ustawy o TK, która prowadzi do blokady prac Trybunału.

Jeśli ktokolwiek – jak lider Nowoczesnej Ryszard Petru – ujrzał w tych deklaracjach światełko nadziei, to dziś już wiadomo, że okazał się niepoprawnym optymistą. Wszystko, co nastąpiło potem, pokazało bowiem, że żadnego kompromisu w sprawie TK nie będzie.

W poniedziałek i we wtorek w Warszawie gościli wysłannicy europejskich instytucji, których niepokoi konflikt wokół TK: sekretarz generalny Rady Europy Thorbjoern Jagland oraz wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans. I obaj nie usłyszeli od swych rozmówców – prezydenta, pani premier i jej kluczowych ministrów – właściwie nic ponadto, że władza spotkała się raz w Sejmie z opozycją, co miałoby być dowodem na szukanie kompromisu. Oni jako pierwsi przekonali się o tym, że PiS ani myśli ustępować.

Co więcej, przedstawiciele władz wykazywali się przy okazji dużym samozadowoleniem. Gdy Jagland mówił na konferencji, że początkiem tego procesu normalizacji „musi być" opublikowanie wyroku Trybunału z 9 marca uchylającego wspomnianą ustawę o TK autorstwa PiS, to wiceszef MSZ Aleksander Stępkowski przekonywał, że ten wątek w ogóle się nie pojawił podczas rozmów.

Gdy Timmermans mówił, że „nie ma zgody z polskim rządem", to Ziobro po rozmowach z nim przekonywał, że wiceszef Komisji Europejskiej „będzie teraz stał po naszej stronie".

W efekcie goście z Europy byli dość oschli. – Trybunał w Polsce jest sparaliżowany, co oznacza, że nie istnieje w Polsce system, który byłby faktycznym wykonaniem prawa i stał na straży wykonania prawa – uznał Jagland. Timmermans mówił podobnie.

Efekty jałowych wizyt europejskich dygnitarzy poczujemy już niedługo. W najbliższą środę Parlament Europejski przyjmie uchwałę krytykującą działania rządu PiS wobec Trybunału. Pod koniec miesiąca do Polski z misją ratunkową przyjedzie zaś szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.

Mimo zaangażowania instytucji europejskich oraz USA zawiły polityczno-prawny konflikt na krajowym podwórku jeszcze bardziej się komplikuje. W środę i czwartek TK zebrał się po raz pierwszy od rozprawy, podczas której odrzucił ustawę PiS. Tamtego orzeczenia rząd do dziś nie opublikował – stąd naciski Jaglanda i Timmermansa. Teraz się okazało, że publikacji nie doczekają się ani środowa, ani czwartkowa, ani żadna kolejna decyzja TK w jakiejkolwiek sprawie. To realizacja przez rząd woli Jarosława Kaczyńskiego, wyrażonej w niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej".

– Ta sytuacja nie powinna się utrzymywać w demokratycznym państwie prawnym – oświadczył we czwartek wiceprezes TK Stanisław Biernat.

Im dłuższa będzie kolejka niepublikowanych – a zatem nieuznawanych i nie wprowadzanych w życie – orzeczeń TK, tym rozwikłanie tego galimatiasu prawnego będzie trudniejsze.

Oliwy do ognia dolał prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Przed środową rozprawą wysłał do sędziów list, w którym napisał m.in., że próby działania TK „poza konstytucyjnym i ustawowym reżimem mogą stać się przedmiotem kontroli przestrzegania prawa".

Ziobro nie groził sędziom – jak chce to widzieć opozycja i spora część środowisk prawniczych, w tym prezes TK Andrzej Rzepliński. Ale jego słowa to ewidentny nacisk na Trybunał, co nie powinno mieć miejsca. Bez względu na intencje Ziobry, pewne jest jedno – te wersety nie służyły szukaniu kompromisu.

Wydarzenia ostatnich dni miały dowieść, że znak pokoju, który Jarosław Kaczyński wysłał do opozycji w minionym tygodniu, nie był tylko pustym gestem. Po spotkaniu z liderami ugrupowań politycznych szef PiS zasugerował, że jego partia jest gotowa wycofać się z części zapisów swej kontrowersyjnej ustawy o TK, która prowadzi do blokady prac Trybunału.

Jeśli ktokolwiek – jak lider Nowoczesnej Ryszard Petru – ujrzał w tych deklaracjach światełko nadziei, to dziś już wiadomo, że okazał się niepoprawnym optymistą. Wszystko, co nastąpiło potem, pokazało bowiem, że żadnego kompromisu w sprawie TK nie będzie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS
Polityka
Małgorzata Wassermann poparła pośrednio kandydata PO w Krakowie
Polityka
Jarosław Kaczyński odwołuje swoją przyjaciółkę z zarządu "Srebrnej"
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory 2024. Kto wygra drugie tury?