Julia Tymoszenko poprze siebie

Szefowa Batkiwszczyny myśli już o kolejnej kampanii wyborczej, rozpoczyna zaciętą walkę o fotel premiera.

Aktualizacja: 03.04.2019 06:34 Publikacja: 02.04.2019 19:43

Julia Tymoszenko poprze siebie

Foto: AFP

Po przeliczeniu 99 proc. głosów Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie podała, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich zwycięstwo odniósł artysta kabaretowy Wołodymyr Zełenski (30,2 proc.). Drugi jest prezydent Petro Poroszenko (15,9 proc.). Obaj zmierzą się w drugiej turze (21 kwietnia).

Wyścig opuszcza była premier Julia Tymoszenko, która zdobyła 13,4 proc. głosów. Przegraną się nie czuje i już teraz zaczyna mobilizować wszystkie siły przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.

Byle nie Poroszenko

We wtorek „pomarańczowa księżniczka" zwołała konferencję prasową, podczas której nie zostawiła na urzędującym prezydencie suchej nitki.

– Stary, zgniły, skorumpowany i oligarchiczny system na razie pozostał – rozpoczęła 30-minutowe przemówienie. – Po rewolucji godności władzę w kraju objął prezydent, który przekształcił Ukrainę w działającą w szarej strefie korporację, gdzie nielegalnie zarabia się na wszystkim. Korupcja stała się częścią polityki państwowej prezydenta – mówiła.

Stwierdziła, że Poroszenko „sfałszował swój wynik i wdarł się do drugiej tury". – Nie powinno go tam być – grzmiała. Zasugerowała, że to za sprawą prezydenta na karcie do głosowania znalazło się aż 39 nazwisk, które miały „rozproszyć głosy patriotycznych i proeuropejskich kandydatów". Wspomniała też o niejakim Juriju Tymoszence, który w wyborach zdobył nawet 0,6 proc. głosów. Szefowa Batkiwszczyny oskarżyła prezydenta o kupowanie głosów i wykorzystywanie podczas kampanii „zasobów administracyjnych".

Majdanu jednak nie będzie. Zapewniła, że nie wyprowadzi ludzi na ulice, ale tylko dlatego, że protesty masowe mogłyby zostać „wykorzystane przez agresora". Zaskarżać wyniku wyborów w sądzie też nie zamierza. Mówiła o „kieszonkowych sędziach" i o „sprywatyzowanym przez prezydenta" systemie sądowniczym. Oświadczyła, że nie będzie czekała na drugą turę wyborów i już teraz mobilizuje wszystkie siły przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Postanowiła też nie namawiać swoich wyborców do głosowania na Poroszenkę czy Zełenskiego. – Żaden z nich nie poradzi sobie z wojną i ubóstwem – mówiła. Do współpracy zaprosiła jednak wszystkich „niezależnie od przynależności partyjnej".

Rozliczanie z afer

Ukraińskie media spekulują, że Batkiwszczyna już prowadzi negocjacje z Zełenskim w sprawie jesiennych wyborów parlamentarnych. To za sprawą znanego ukraińskiego blogera i deputowanego Rady Najwyższej Mustafy Najema (Blok Petra Poroszenki), który jeszcze w niedzielę poinformował, że takie rozmowy mają miejsce.

Rzecznik faworyta ukraińskich wyborów Dmytro Razumkow tłumaczył, że premierem zostanie osoba, którą wybierze większość parlamentarna po jesiennych wyborach. Nie stwierdził natomiast jednoznacznie, że partia Sługa Narodu nie będzie współpracowała z Batkiwszczyną.

Nazwa tej partii, Sługa Narodu, to tytuł popularnego na Ukrainie serialu, w którym Zełenski gra główną rolę – nauczyciela historii, który przypadkowo został prezydentem kraju. Ugrupowanie komika wygrałoby wybory parlamentarne, gdyby odbywały się w marcu. Według niedawnego sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii, Centrum Razumkowa i Grupy Rejting może liczyć na 24,8 proc. poparcia. Batkiwszczyna – na 17,6, a Blok Poroszenki 14,7. Łeb w łeb idą prorosyjska Platforma Opozycyjna „Za życie" i ugrupowanie byłego ministra obrony Anatolija Hrycenki „Postawa obywatelska", którzy mogą liczyć na nieco ponad 9 proc. głosów. Próg przekracza jeszcze jedynie Radykalna Partia z populistycznym Ołehem Liaszko na czele. Poroszenko nie będzie mógł raczej liczyć na koalicję z żadnym z tych ugrupowań. Nikt z nich z kolei nie wykluczył koalicji z „pomarańczową księżniczką".

– Jeżeli Poroszenko straci fotel prezydenta, przez najbliższe miesiące będziemy świadkami rozliczania go z afer korupcyjnych. Z kolei partia Zełenskiego istnieje na razie jedynie na papierze i nie ma ludzi – mówił ostatnio „Rzeczpospolitej" znany kijowski analityk Serhij Gajdaj. – To wszystko sprawia, że perspektywy Tymoszenko przed jesiennymi wyborami wyglądają, jak na razie, całkiem nieźle – twierdzi.

Po przeliczeniu 99 proc. głosów Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie podała, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich zwycięstwo odniósł artysta kabaretowy Wołodymyr Zełenski (30,2 proc.). Drugi jest prezydent Petro Poroszenko (15,9 proc.). Obaj zmierzą się w drugiej turze (21 kwietnia).

Wyścig opuszcza była premier Julia Tymoszenko, która zdobyła 13,4 proc. głosów. Przegraną się nie czuje i już teraz zaczyna mobilizować wszystkie siły przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"