W PiS od kilku tygodni trwa pospolite ruszenie. Najważniejsi politycy partii z Jarosławem Kaczyńskim na czele robią co mogą, by niedzielne wybory na Podlasiu wygrała Anna Maria Anders. Jej zwycięstwo ma szczególne znaczenie dla partii rządzącej. Zostanie bowiem odebrane jako wotum zaufania dla rządu, który na co dzień musi odpierać zarzuty o łamanie demokracji.
W warszawskiej siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej nikt nie przyjmuje innego scenariusza niż zwycięstwo. A ewentualna porażka oznaczałaby wizerunkową katastrofę.
Dlatego PiS wytoczyło największe działa. Osobiście w kampanię Andersowej zaangażował się Kaczyński, który jeździ po okręgu wyborczym i przekonuje do głosowania na kandydatkę. W praktyce prezes PiS z wyborów zrobił swoiste referendum.
– Kierunek naszych zmian jest korzystny dla praktycznie każdego Polaka. Dlatego głosujcie na Annę Marię Anders – przekonuje Kaczyński.
Pełnego poparcia udzieliła także premier Beata Szydło wraz ze swoimi ministrami. Andersowej ma pomóc też ogłoszony przed tygodniem projekt ustawy repatriacyjnej, która otwiera realną drogę do powrotu do Polski wielotysięcznej rzeszy repatriantów ze Wschodu. Prócz tego PiS obiecuje mieszkańcom Podlasia przyspieszenie budowy Via Baltica i obwodnicy Łomży.