Ujgurzy: test sumienia Europy

Holendrzy dają przykład, uznając, że w Sinciangu dochodzi do ludobójstwa. Ale biznes pcha Brukselę w ramiona Pekinu.

Aktualizacja: 02.03.2021 05:59 Publikacja: 28.02.2021 17:52

Ujgurzy: test sumienia Europy

Foto: AFP

Jest wersja oficjalna i jest ta prawdziwa. Obie stara się pokazać opublikowany minionej jesieni reportaż BBC. – Kocham Chińską Partię Komunistyczną – napisał w kajecie jeden z Ujgurów uczestniczących w „obozie szkoleniowym", który za przyzwoleniem władz odwiedziła ekipa dziennikarzy. Ale nie wszystko zdołano zataić. Jak choćby napis w toalecie, do której nieopatrznie pozwolono wejść Brytyjczykowi: „Moje serce jeszcze nie jest do końca złamane".

380 obozów

W czwartek holenderscy posłowie dali wiarę tej drugiej. W specjalnej rezolucji uznali, że los, jaki zgotowano 13-milionowej społeczności ujgurskiej, która ze względu na tureckie pochodzenie i islamską wiarę zachowuje odmienną tożsamość od chińskich Hanów, ma znamiona ludobójstwa.

– Od drugiej wojny światowej nie zbudowano tej skali obozów dla prześladowań na tle etnicznym – mówi inicjator rezolucji Sjoerd Sjoerdsma, poseł centrowej partii D-66.

Jego ugrupowanie należało do niedawno zerwanej koalicji rządowej, podobnie jak protestancka ChristenUnie, inna partia, która poparła uchwałę. Przed wyborami 17 marca na to nie zdecydował się jednak sam premier Mark Rutte i jego Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) – choć przoduje w wytykaniu autorytarnych tendencji w Polsce i na Węgrzech.

– Żaden rząd nie może sam określić jako ludobójstwo postępowania innego kraju. To rola międzynarodowych trybunałów – tłumaczy szef MSZ Stef Blok.

Bo też stawka konfliktu z Chinami jest wysoka. Holandia, która wybiła się na drugie po Niemczech miejsce na liście największych eksporterów do Państwa Środkowa w Unii, liczy, że współpraca z Pekinem pomoże wyrwać kraj z zapaści, w którą wpędziła ją pandemia.

To jednak trudny dylemat. Siedziba Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości znajduje się ledwie kilka minut jazdy rowerem od budynku holenderskiego rządu i stale przypomina, jak bardzo królestwo powinno być zaangażowane w walkę o prawa człowieka. Prawda o losie Ujgurów, mimo prób jej ukrycia przez Chiny, rysuje się zaś coraz wyraźniej. Australijski Instytut Polityki Strategicznej (ASPI) wykazał na podstawi zdjęć satelitarnych, że pod rządami Xi liczba obozów w Sinciangu tak szybko rośnie, że jest ich tam już przynajmniej 380. Za wysokimi murami z betonu zwieńczonymi drutem kolczastym i wieżami strażniczymi osadzonych jest co najmniej milion osób, a przeszło trzy miliony przeszły przez nie. Jak wskazują eksperci ONZ, wewnątrz dochodzi do przymusowej sterylizacji kobiet, a nawet gwałtów, osadzeni poddawani są komunistycznej indoktrynacji i pracują w niewolniczych warunkach.

Pamięć Lemkina

Wobec takich doniesień cztery dni przed Holandią także Izba Gmin Kanady przyjęła rezolucję, uznającą za ludobójstwo sposób traktowania Ujgurów. Ale i tu w dniu głosowania na sali zabrakło premiera Justina Trudeau, który jak Rutte jest jedną z ikon liberałów na świecie. A szef MSZ Marc Garneau „w imieniu rządu" wstrzymał się od głosu.

Teraz podobna batalia między bardziej czułymi na wartości parlamentarzystami a rządami stawiającymi na pierwszym miejscu biznes zaczyna się w Brukseli. Stawką jest podpisana w przedostatnim dniu niemieckiej prezydencji (30 grudnia) umowa o inwestycjach z Chinami, w której zadowolono się luźną obietnicą Pekinu, że weźmie pod uwagę normy Międzynarodowej Organizacji Pracy (ILO).

– To porozumienie obroni nasze interesy i nasze fundamentalne wartości. Daje nam narzędzie wyplenienia pracy przymusowej – natychmiast napisała na Twitterze szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Jednak Reinhard Bütikofer, eurodeputowany niemieckich Zielonych, nie ma złudzeń: „To jest umowa, która została przeforsowana za sprawą Niemiec i Francji wbrew stanowisku wielu krajów Unii". Teraz coraz większa grupa posłów chce, aby przed zatwierdzeniem porozumienia przez parlament Chiny ratyfikowały umowę z ILO, co zajęłoby długie miesiące, jeśli nie lata. Tak warunek europarlament postawił przed przystaniem na podobną umowę z Wietnamem.

Przykład Holandii oznacza także wyzwanie dla polskiego Sejmu. To polski prawnik Rafał Lemkin stworzył termin „ludobójstwa", a Niemcy nigdzie nie zbudowali tyle obozów koncentracyjnych co na terenie okupowanej Polski.

Świat czeka jednak przede wszystkim na reakcję nowej administracji USA. W pierwszej rozmowie z Xi Joe Biden poruszył kwestię Ujgurów. Ale Kongres chce znacznie więcej. Jesienią grupa wpływowych senatorów wprowadziła pod obrady rezolucję, która również uznaje tragedię w Sinciangu za „ludobójstwo". Podobnego określenia w ostatnim dniu urzędowania (19 stycznia) użył zresztą sekretarz stanu Mike Pompeo. Wtedy nic go to już jednak nie kosztowało.

Jest wersja oficjalna i jest ta prawdziwa. Obie stara się pokazać opublikowany minionej jesieni reportaż BBC. – Kocham Chińską Partię Komunistyczną – napisał w kajecie jeden z Ujgurów uczestniczących w „obozie szkoleniowym", który za przyzwoleniem władz odwiedziła ekipa dziennikarzy. Ale nie wszystko zdołano zataić. Jak choćby napis w toalecie, do której nieopatrznie pozwolono wejść Brytyjczykowi: „Moje serce jeszcze nie jest do końca złamane".

380 obozów

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
100 dni rządu Tuska. Wyzwania i niezrealizowane obietnice
Polityka
Weto Andrzeja Dudy ws. pigułki "dzień po". "Prezydent uważa kobiety za głupie"
Polityka
Mateusz Morawiecki kontra Donald Tusk. Poszło o walkę z inflacją
Polityka
Wybory do PE: Zmiany na listach PiS. Patryk Jaki wystartuje ze Śląska?
Polityka
Fogiel: Nowa władza łamanie prawo. W PiS nigdy nie było pobłażania