Prezes Kaczyński współpremierem

Rząd został zredukowany do trybika w machinie politycznej PiS

Aktualizacja: 24.02.2016 16:27 Publikacja: 23.02.2016 18:14

Prezes Kaczyński współpremierem

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Z okazji 100 dni rządu instytut IBRiS przeprowadził dla „Rzeczpospolitej" badanie dotyczące stosunku Polaków do gabinetu premier Beaty Szydło. Więcej jest ocen negatywnych (48 proc.) niż pozytywnych (41 proc.).

Oczywiście, największe poparcie – sięgające niemal 90 proc. – rząd Szydło ma wśród zwolenników PiS. Życzliwość dla nowej władzy przeważa także w elektoracie Kukiza (48 proc. ocen dobrych i 40 proc. złych). Wśród wyborców pozostałych partii zdecydowanie dominują oceny krytyczne.

Problem obietnic

Jednocześnie dokładnie co drugi Polak uważa, że rząd nie realizuje swych obietnic wyborczych. Przeciwnego zdania jest niemal 44 proc. badanych. Największy odsetek przekonanych o realizacji przez rząd obietnic jest wśród najmłodszych wyborców. Sądzi tak ponad 70 proc. Polaków do 24 roku życia. Najbardziej sceptyczni są starsi wyborcy, między 55. a 64. rokiem życia – oceny młodych podziela tylko co trzeci z nich.

Kliknij w grafikę, aby ją powiększyć

Lepiej realizację obietnic oceniają mieszkańcy wsi (53 proc. na tak, a 38 proc. na nie) niż mieszkańcy największych miast (33 proc. na tak, 59 proc. na nie).

Sondaż IBRiS pokazuje, że rząd nie miał „miodowego miesiąca", jak przyjęło się traktować pierwsze 100 dni, w których gabinet dopiero przygotowuje się do realnego rządzenia. To dlatego, że zaraz po przejęciu władzy PiS wziął się za serię kontrowersyjnych zmian w kluczowych instytucjach państwa, co wzbudziło protesty i szybko odarło rząd z powyborczego kredytu zaufania. Chodzi głównie o wojnę wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Do tego PiS ekspresowo przeprowadził m.in. ustawę medialną (która pozwoliła przejąć kontrolę nad TVP i Polskim Radiem), ustawę o służbie cywilnej (która otwiera nominatom PiS drogę do ważnych stanowisk) czy ustawę o policji (regulującą kwestie inwigilacji).

Charakterystyczne jest to, że takie budzące emocje projekty PiS wnosił jako partia, rząd zaś nie miał zbyt wiele do powiedzenia. To dowód na to, że po ośmiu latach władzy Platformy – gdy rząd był głównym ośrodkiem decyzyjnym – nastał czas, że rząd jest tylko drobnym elementem w układance politycznej. Bo realna władza jest gdzie indziej: w Klubie Parlamentarnym PiS, który jest bezwzględnie podporządkowany Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Nawet gdy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro chciał przejąć prokuraturę, to projekt ustawy w tej sprawie został zgłoszony przez posłów PiS z pominięciem rządu.

To przy okazji ilustracja innego jeszcze zjawiska. Otóż rząd wyraźnie podzielił się na konkurujące z sobą frakcje. Iskrzy między ministrem finansów Pawłem Szałamachą a wicepremierem Mateuszem Morawieckim – choćby o podatek od marketów. Nie ma chemii między Morawieckim a ministrem Skarbu Państwa Dawidem Jackiewiczem o obsadę spółek Skarbu Państwa.

Członkowie rządu kłócili się nawet o kształt fundamentalnego programu, czyli 500+. Rządowi liberałowie próbowali przyciąć projekt, tak aby pieniędzy nie dostały zamożne rodziny. Dowodzili też, że owo 500 zł na dziecko powinno być wliczane do progu pomocy społecznej, bo inaczej sporej grupie kobiet w najuboższych rodzinach przestanie się opłacać pracować.

W dodatku część ministrów, choćby wspomniany Ziobro, wicepremier Piotr Gliński czy też szef MON Antoni Macierewicz, niemal ostentacyjnie daje do zrozumienia, że nie uznają zwierzchnictwa pani premier, a swe projekty konsultują bezpośrednio z Kaczyńskim.

Dwa rządy

W tym sensie są dwa rządy: jeden społeczno-gospodarczy pod kierownictwem Szydło – to on ogłasza strategię Morawieckiego, wprowadza program 500+ i daje pieniądze na darmowe leki dla seniorów. Zaś drugi – polityczny – pod wodzą Kaczyńskiego grupuje szefów resortów siłowych i ministrów bliskich liderowi PiS. Zajmują się oni zmianami ustrojowymi, instytucjonalnymi i personalnymi – w tym dotyczącymi Smoleńska.

Problem polega na tym, że za kontrowersyjne działania Kaczyńskiego i jego ludzi w pierwszych miesiącach władzy płaci pani premier i cały rząd. Chodzi nie tylko o słabe sondaże poparcia po 100 dniach – do wyborów jeszcze daleko i wszystko się może zmienić. Chodzi przede wszystkim o to, że wojna z Trybunałem czy czystka w mediach publicznych wywołały konsolidację środowisk opozycyjnych – tak powstał KOD. Na to nałożyły się kłopoty w Brukseli i Waszyngtonie, bo w stolicach UE i USA działania PiS budzą zaniepokojenie. I to premier Beata Szydło musiała się tłumaczyć przed Parlamentem Europejskim i przed amerykańskimi senatorami, którzy przysłali do niej ostrzegawczy list. Chcąc nie chcąc, w kraju i za granicą pani premier stała się symbolem kontrowersji, na które w większości przypadków nie miała wpływu.

To, że wariant z Kaczyńskim jako niejawnym współpremierem nie działa, dobrze było widać podczas negocjacji z Brytyjczykami dotyczącymi cięć świadczeń socjalnych dla Polaków mieszkających na Wyspach. Podczas wizyty w Warszawie 5 lutego brytyjski premier David Cameron najpierw spotkał się z Szydło i jej przedstawił swą ofertę. Pani premier była ostrożna w ocenach. Dopiero gdy chwilę potem Cameron spotkał się z Kaczyńskim, rząd dostał wyraźne wytyczne. – Polska uzyskała naprawdę bardzo dużo. Jesteśmy usatysfakcjonowani – oświadczył po spotkaniu Kaczyński. W finale na ubiegłotygodniowym szczycie w Brukseli rząd poszedł na ustępstwa wobec Brytyjczyków.

Koniec zmian ustroju?

Dla stabilności rządu ważne jest nie tylko to, czy uruchamiany za kilka tygodni program 500+ okaże się sukcesem, windując i stabilizując notowania całego obozu władzy. Kluczowe jest przede wszystkim to, czy Jarosław Kaczyński zakończył już zmianę ustroju państwa poprzez przebudowę instytucji i hurtową wymianę kadr. Wszak obszarów do nowych kontrowersji – za które znów zapłaci pani premier – jest aż nadto. Wojna z Trybunałem, która jest w zawieszeniu, wróci z nową mocą już za kilka tygodni, bo sędziowie chcą sądzić ustawy PiS, odrzucając ograniczenia narzucone przez władze. Równocześnie prace zacznie nowa speckomisja smoleńska, która zrzesza głównie naukowców przekonanych o zamachu na prezydenta.

Jeśli Kaczyński i jego rząd polityczny będą kontynuować ostry kurs, to rządowi nie pomoże nawet rozdawanie pieniędzy.

Z okazji 100 dni rządu instytut IBRiS przeprowadził dla „Rzeczpospolitej" badanie dotyczące stosunku Polaków do gabinetu premier Beaty Szydło. Więcej jest ocen negatywnych (48 proc.) niż pozytywnych (41 proc.).

Oczywiście, największe poparcie – sięgające niemal 90 proc. – rząd Szydło ma wśród zwolenników PiS. Życzliwość dla nowej władzy przeważa także w elektoracie Kukiza (48 proc. ocen dobrych i 40 proc. złych). Wśród wyborców pozostałych partii zdecydowanie dominują oceny krytyczne.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS