Martin Schulz i SPD poczuli nagły wiatr w żagle

Do niedawna wydawało się, że czwarta kadencja kanclerska Angeli Merkel jest niezagrożona. Były to oceny na wyrost.

Aktualizacja: 10.02.2017 05:52 Publikacja: 08.02.2017 18:48

Martin Schulz i SPD poczuli nagły wiatr w żagle

Foto: AFP

Nie tylko członkowie i zwolennicy niemieckiej socjaldemokracji przecierają oczy ze zdumienia, analizując ostatnie sondaże. W jednym z nich, na zmówienie tygodnika „Stern" i telewizji RTL, na SPD zamierza oddać głosy 31 proc. wyborców, a na CDU, partię Angeli Merkel, zaledwie o 3 punkty procentowe więcej.

Tak małej różnicy pomiędzy dwoma największymi ugrupowaniami nie było od dziesięciu lat. W sondażach królowała CDU i sama pani kanclerz. Co więcej, w sondażu renomowanego instytutu Infratest, Martin Schulz ma poparcie 50 proc. wyborców, a Angela Merkel zaledwie 34 proc. Żaden z kandydatów SPD w poprzednich dwu kampaniach wyborczych nie mógł pochwalić się takim uznaniem obywateli.

– Nikt nie jest w stanie jeszcze ocenić, czy mamy do czynienia z trwałym trendem, czy też chwilową zmianą nastrojów wywołaną efektem Martina Schulza – tłumaczy „Rzeczpospolitej" prof. Werner Patzelt, politolog. Jego zdaniem wszelkie spekulacje co do wyników wrześniowych wyborów są zdecydowanie przedwczesne. Dotyczy to także składu przyszłej koalicji rządowej. Co ciekawe, z obecnych sondaży wynika, że większości parlamentarnej nie miałaby koalicja SPD, postkomunistów z Lewicą (Die Linke) oraz Zielonymi.

Ten fakt studzi zapały wszystkich, którzy liczą w Niemczech na definitywny zmierzch chadecji i jej przywódczyni. W dodatku nie wiadomo, czy Martin Schulz jest w ogóle zwolennikiem koalicji nazywanej od barw partyjnych czerwono-czerwono-zieloną.

Na razie bohaterem niemieckich mediów jest Martin Schulz, który zaledwie dwa tygodnie temu został kandydatem SPD na kanclerza.

Jego retoryka jest niemiecką wersją znanego określenia „Polska w ruinie". Schulz mówi przy każdej okazji o upadku, w którym znajdują się obywatele Niemiec, i o tym, że powodzi się im coraz gorzej.

Jednak z sondaży wynika, że dwie trzecie obywateli RFN jest zadowolonych ze swego położenia materialnego. Jedynie 6 proc. określa je jako złe, pozostała część twierdzi, że jest częściowo złe, a częściowo dobre. Jak przystało na prawdziwego socjaldemokratę, Schulz podkreśla rosnące nierówności w dochodach i brak społecznej sprawiedliwości. Bardzo podobne słowa na temat niedostatków sprawiedliwości usłyszeć możne także z ust Angeli Merkel.

Widać już jednak, że nie to będzie głównym tematem kampanii wyborczej. Problem numer jeden to kryzys imigracyjny. Na ten temat Martin Schulz wypowiada się na razie dość ogólnie. Skłania się do dyskutowanej obecnie w SPD koncepcji budowania w Afryce ośrodków dla imigrantów mających zapobiec próbom przedostawania się ich do Włoch. Uchodzi też za zwolennika otwartej polityki imigracyjnej, czyli relokacji do Niemiec tysięcy imigrantów z Grecji i Włoch, które to kraje są pierwszym celem imigrantów na kontynencie europejskim.

Angela Merkel jest także za relokacją, ale jej hasło brzmi obecnie: Deportacja, deportacja, deportacja – jak to ujęła na niedawnym spotkaniu frakcji CDU/CSU. Celem jest oczywiście nie tylko zmniejszenie liczby imigrantów w Niemczech, ale też udowodnienie wyborcom, że CDU zdaje sobie sprawę z niezadowolenia społecznego i pragnie poprawy sytuacji.

Na niekorzyść pani kanclerz działa fakt, że nigdy nie przyznała się do błędu, za jaki ponad połowa obywateli uważa otwarcie granic dla niekontrolowanej imigracji.

W Polsce Jarosław Kaczyński od dłuższego czasu kibicuje Angeli Merkel. Martinowi Schulzowi zarzucił w niedawnym wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung", że jest antypolski i orientuje się na Rosję.

Nie tylko członkowie i zwolennicy niemieckiej socjaldemokracji przecierają oczy ze zdumienia, analizując ostatnie sondaże. W jednym z nich, na zmówienie tygodnika „Stern" i telewizji RTL, na SPD zamierza oddać głosy 31 proc. wyborców, a na CDU, partię Angeli Merkel, zaledwie o 3 punkty procentowe więcej.

Tak małej różnicy pomiędzy dwoma największymi ugrupowaniami nie było od dziesięciu lat. W sondażach królowała CDU i sama pani kanclerz. Co więcej, w sondażu renomowanego instytutu Infratest, Martin Schulz ma poparcie 50 proc. wyborców, a Angela Merkel zaledwie 34 proc. Żaden z kandydatów SPD w poprzednich dwu kampaniach wyborczych nie mógł pochwalić się takim uznaniem obywateli.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami