Mowa o Bartłomieju Misiewiczu, rzeczniku prasowym i dyrektorze gabinetu politycznego MON. Doniesienia na temat swojego współpracownika Macierewicz nazywa dezinformacją, choć wszystko wskazuje na to, że czas Misiewicza na stanowisku dobiega końca.
W weekend informacja o sprawowanych funkcjach przez Misiewicza zniknęła ze strony internetowej MON. To spowodowało falę spekulacji na temat jego dalszych losów. Stan niepewności utrzymywało Centrum Operacyjne MON, które nie odpowiadało na pytania dziennikarzy, czy Misiewicz jest nadal rzecznikiem i dyrektorem gabinetu politycznego. Rafał Bochenek, rzecznik rządu, przypomniał tylko, że Misiewicz jest na urlopie.
Fala spekulacji urosła po poniedziałkowej audycji w RMF FM, w której marszałek Senatu, odnosząc się do sprawy Misiewicza, stwierdził, że „limit przypadków Bartłomieja Misiewicza został wyczerpany". Najpewniej chodziło o jego wypad do Białegostoku. Tabloidy zarzuca mu, że do klubu nocnego przyjechał służbowym samochodem. RMF podało też informację, że Misiewicz został odwołany z MON. W podobnym tonie była interpretowana wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który w tygodniku „Do Rzeczy" stwierdził: „skoro wciąż staje się bohaterem mediów, to nie ma w tym nic dobrego i wierzę, że minister Macierewicz tę sprawę załatwi".
Sprawę starała się tonować premier Beta Szydło. „Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz jest pracownikiem resortu obrony, za pracę ministerstw odpowiadają ministrowie" – dystansowała się na konferencji prasowej.
Wtedy do medialnej kontrofensywy włączył się resort obrony. Na początku na Twitterze MON pojawiło się dementi o odwołaniu i informacja, że rzecznik MON jest na urlopie. „Nawet na urlopie mam medialną dezinformację..." – napisał z kolei Misiewicz na swoim koncie. W południe wiceminister obrony prof. Wojciech Fałkowski przyznał, że Misiewicz został odwołany z funkcji szefa gabinetu politycznego ministra, ale rzecznikiem nadal jest. Za to Macierewicz nie przebierał w słowach. Stwierdził, że Misiewicz nadal pracuje w resorcie i jest na urlopie. Dodał, że zawiadomi prokuraturę o „prowokacji".