Polska bazą USA na flance wschodniej

Rozmowy trwają, ale większe zaangażowanie wojskowe Ameryki wydaje się przesądzone – uważa prezydencki minister.

Aktualizacja: 11.01.2019 08:06 Publikacja: 10.01.2019 17:23

W okolicach Żagania ćwiczy na zasadzie stałej rotacji amerykańska brygada bojowa (BCT)

W okolicach Żagania ćwiczy na zasadzie stałej rotacji amerykańska brygada bojowa (BCT)

Foto: US EMBASSY

Plan odnośnie do naszego kraju Pentagon ma ogłosić na początku marca. Jednak po rozmowach w połowie grudnia, m.in. w Białym Domu i Departamencie Stanu, szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski jest optymistą.

– Sprawa wydaje się przesądzona. Konkretem będzie zwiększenie amerykańskiej obecności i zaangażowania militarnego w Polsce. Tym samym nasz kraj stanie się centrum amerykańskiej aktywności wojskowej w regionie, swego rodzaju regionalną bazą operacyjną dla sił zbrojnych USA – ujawnia „Rzeczpospolitej".

Spotkanie z Boltonem

Scenariusz, który ogłosi Departament Obrony, będzie zapewne zakładał wzmocnienie zarówno, gdy idzie o sprzęt, jak i liczbę żołnierzy w miejscach stacjonowania już istniejących amerykańskich sił wojskowych w naszym kraju i stworzenie nowych. Amerykanie uważają, że to mniej kosztowny, a jednocześnie bardziej skuteczny sposób przeciwdziałania rosyjskiemu zagrożeniu. Z tego samego powodu wolą, aby część sił nadal funkcjonowała w naszym kraju na zasadzie ciągłej rotacji, która pozwala wielu amerykańskim jednostkom poznać warunki działania w Polsce, a nie jednego oddziału, który na stałe jest rozlokowany w jednym miejscu.

– Idea Fortu Trump, jaką polski prezydent przedstawił Donaldowi Trumpowi w Waszyngtonie, miała niejako „wyważyć drzwi", przekonać Amerykanów do samej idei zwiększenia zaangażowania w naszym kraju. I to się udało. Ale Ameryka ma jeszcze bardziej ambitną koncepcję. Chce, aby wzmocnienie sił w Polsce zapewniało bezpieczeństwo nie tylko naszemu krajowi, ale całemu regionowi, od Estonii po Bułgarię. Można powiedzieć, że Polska jako sojusznik stanie się regionalną bazą bezpieczeństwa – tłumaczy naszej gazecie Szczerski.

Prezydencki minister w grudniu spotkał się m.in. z doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Johnem Boltonem, który przekazał Trumpowi szczegóły polskiego stanowiska. Z informacji, jakie teraz dotarły do Warszawy, wynika, że amerykański prezydent jest już przekonany do idei wzmocnienia amerykańskiego kontyngentu wojskowego w Polsce.

Donald Trump, który jest uwikłany w ostry spór z demokratyczną Izbą Reprezentantów, nie będzie jednak otwierać nowego frontu z wojskowymi z Pentagonu w sprawie Polski. Tym bardziej po niedawnej dymisji sekretarza obrony Jamesa Mattisa z powodu zapowiedzi prezydenta wycofania się Amerykanów z Syrii. Dlatego polskie władze starają się uwzględnić oczekiwania amerykańskich wojskowych, w tym w sprawie warunków stacjonowania w Polsce. Rok temu rząd zaproponował przeznaczenie na ten cel ok. 2 mld USD. Środki te mają zostać przeznaczone na obiekty wojskowe w Polsce, w szczególności na modernizację poligonów, gdzie już regularnie ćwiczy na zasadzie stałej rotacji amerykańska brygada bojowa (BCT), oraz dowództwo w Poznaniu, którego znaczenie miałoby zostać podniesione.

– Porozumienie o polskiej bazie bezpieczeństwa regionalnego musi być wzajemnie korzystne oraz być osadzone w wizji sojuszniczej. Jednym z elementów rozmów jest kwestia rangi dowództwa amerykańskich sił w Polsce. To dla nas bardzo ważne, bo chcemy, aby Polska stała się kolejnym centrum wojskowym o równoważnym znaczeniu w ramach NATO – dodaje minister.

Czwarty kontyngent

Już teraz nad Wisłą stacjonuje 4,3 tys. żołnierzy USA. To największy amerykański kontyngent na flance wschodniej i czwarty w Europie po Niemczech (37,5 tys.), Włoszech (12 tys.) i Wielkiej Brytanii (8,3 tys.).

Jak bardzo ta liczba miałaby wzrosnąć, nie wiadomo.

– Dla nas najważniejsza jest nie tyle fizyczna liczba żołnierzy, ile jakość jednostek wojskowych. Decyduje o tym poziom zaangażowania sprzętowego oraz system pozwalający na bardzo szybkie wzmocnienie amerykańskiej obecności w razie zagrożenia. Amerykanie określają to jako „enablers" – mówi minister Szczerski.

Podobnie wypowiada się o tym opublikowany w grudniu raport Atlantic Council, sygnowany m.in. przez byłego dowódcę wojsk amerykańskich w Europie gen. Philipa Breedlove'a i byłego zastępcę sekretarza generalnego NATO Alexandra Vershbowa, zakłada kompleksowe uzupełnienie istniejącej już infrastruktury wojsk USA w Polsce. Chodzi m.in. o: budowę do 2023 r. instalacji wokół magazynów broni dla amerykańskiej brygady w Powidzu; ulokowanie w Polsce na stałe lub rotacyjnie jednego batalionu nowej brygady bojowej, która ma pojawić się w Niemczech, oraz części systemu obrony antyrakietowej i przeciwlotniczej, który także miał trafić za Odrę; rozlokowanie oddziału obrony antyrakietowej, który współdziałałby z polskimi Patriotami; ulokowanie na stałe nad Wisłą oddziałów wywiadu, rozpoznania i logistyki. W Krakowie na stałe miałby stacjonować 10. oddział amerykańskich sił specjalnych. Gdy idzie o lotnictwo, raport proponuje ustanowienie na stałe w Polsce dowództwa bojowej brygady lotniczej. Zakłada także rozbudowę rotacyjnej obecności lotnictwa amerykańskiego w bazie w Łasku lub przekształcenie jej w obecność stałą. Na stałe miałby też stacjonować w Mirosławcu oddział lotniczy. Rozbudowana miałaby być także obecność amerykańskiej marynarki wojennej w naszym kraju, w szczególności poprzez ulokowanie na stałe jej oddziału w Gdyni. Jego zadaniem byłoby w szczególności przyjmowanie regularnych wizyt amerykańskich okrętów. Raport potwierdza także dokończenie budowy bazy antyrakietowej w Redzikowie.

W dokumencie wielokrotnie wskazano jednak, że wzmocniona obecność wojsk USA powinna być zgodna z zobowiązaniami, jakie sojusz atlantycki podjął przed 20 laty w akcie podstawowym Rosja–NATO. Uznano wówczas, że „w przewidywalnej przyszłości pakt nie widzi konieczności rozlokowania na stałe poważnych sił na terenie nowych krajów członkowskich". Zdaniem Atlantic Council chodzi o jednostki odpowiadające dywizji bojowej.

– Traktowanie tych zapisów dosłownie, w zmienionych jednostronnie przez Rosję warunkach bezpieczeństwa w regionie na niekorzyść NATO, trzeba uznać za mocno kontrowersyjne – mówi Szczerski. – Ale zadaniem, jakie stawia sobie prezydent, nie jest rozważanie zapisów dawnych dokumentów, tylko poprawianie obecnego poziomu bezpieczeństwa Polski.

Szczerski zapewnia, że o stanie polsko-amerykańskich negocjacji stale są informowane wszystkie kraje NATO. To kolejny postulat Pentagonu: aby wzmocnienie sił USA w Polsce nie nadwyrężyło spójności sojuszu.

Plan odnośnie do naszego kraju Pentagon ma ogłosić na początku marca. Jednak po rozmowach w połowie grudnia, m.in. w Białym Domu i Departamencie Stanu, szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski jest optymistą.

– Sprawa wydaje się przesądzona. Konkretem będzie zwiększenie amerykańskiej obecności i zaangażowania militarnego w Polsce. Tym samym nasz kraj stanie się centrum amerykańskiej aktywności wojskowej w regionie, swego rodzaju regionalną bazą operacyjną dla sił zbrojnych USA – ujawnia „Rzeczpospolitej".

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Świat zapomniał o Białorusi. Co na to przeciwnicy dyktatora?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Polityka
Wybory do PE. Czy eurosceptycy zatrzymają integrację?
Polityka
Wiceminister obrony Rosji zatrzymany za łapówkę. Odpowiadał za majątek armii
Polityka
Senat USA się śpieszy. Szybka ścieżka ustawy o pomocy dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu