Europoseł wybrany z list Koalicji Europejskiej był w TVN24 pytany o przebieg wyborów prezydenckich na Białorusi i doniesienia, że w lokalach za granicą, w tym w Warszawie, nie wszyscy chętni mogli oddać głos.
- To niestety przypomina sytuację wielu Polaków, którzy chcieli wziąć udział w wyborach prezydenckich będąc za granicą i nie mieli takiej możliwości, bo albo na czas poczta nie dotarła, albo były jakieś inne przeszkody - odparł Leszek Miller oceniając, że Polska jeśli chodzi o ostatnie głosowanie prezydenckie "również ma sporo zapisanych niechlubnych kart".
Byłemu premierowi przypomniano poniedziałkową wypowiedź innego europosła wybranego z list KE, Włodzimierza Cimoszewicza, który oceniał, że Polska nie ma moralnego prawa, żeby upominać się o prawa człowieka i przestrzeganie zasad na Białorusi w związku z przebiegiem ostatnich wyborów w Polsce. Miller został zapytany, czy "to są rzeczy, które można zestawiać".
- Oczywiście, że można zestawiać. Nie wszystkie, rzecz jasna, ale wiele można - odpowiedział. - M.in. jak sądzę z tych powodów inicjatywa premiera Morawieckiego - słuszna skądinąd - żeby zwołać posiedzenie Rady Europejskiej (w sprawie sytuacji na Białorusi - red.) została zignorowana - dodał.
Sprawa Białorusi ma zostać poruszona na wrześniowym szczycie. Zdaniem Millera, do tego czasu na Białorusi mogą zdarzyć się "rzeczy bardzo tragiczne, jeszcze bardziej tragiczne, niż teraz".