Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar odniósł się do wywiadu, w którym prezydent Andrzej Duda powiedział, że jeśli po ujawnieniu list poparcia dla członków KRS okaże się, że jest coś z nimi nie tak, "nie będzie to miało znaczenia, ponieważ otrzymali nominację od prezydenta Rzeczypospolitej"

- Jeżeli te listy były skonstruowane w taki sposób, że na przykład nie była wymagana liczba 25 podpisów, a tam jest ta wątpliwość dotycząca sędziego Nawackiego, to powstaje pytanie, czy cała procedura była w ogóle ważna. Nie można tak twierdzić, że późniejsze powołanie prezydenta załatwia wszystko, jeżeli proces powołania był dotknięty tego typu wadą formalną - powiedział Adam Bodnar. - Druga rzecz jest taka, że może było tak, że poparcie na tych listach kandydatów było tzw. poparciem krzyżowym. Czyli  być może ta sama grupa popierała sędziów. Dla mnie ważnym pytaniem jest, ilu sędziów było delegowanych do ministerstwa sprawiedliwości, którzy się pod tym podpisali. Niestety cały czas echem odzywają się słowa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, które wyrwały mu się w Senacie - „myśmy zgłosili”. To jest dla mnie bardzo znaczące - dodał. 

Bodnar odpowiedział także na pytanie dotyczące tego, co dalej będzie się działo jeśli chodzi o ustawę dyscyplinującą, tzw. „kagańcową” oraz, co dalej może się w tym sporze wydarzyć. - Wydaje mi się, że najważniejsze wydarzenie, które nas czeka, to jest decyzja TSUE. Czy wydać zarządzenie tymczasowe. Bo przypomnijmy, że wniosek został skierowany już półtora tygodnia temu. I to jest mniej więcej ten moment, kiedy Trybunał powinien taką decyzję podjąć. Może to będzie dziś, może jutro, może do końca tygodnia - stwierdził rzecznik praw obywatelskich. - Druga rzecz, to czy prezydent podpisze ustawę sądową. Nie do końca lubię nazwę „kagańcowa”. Zresztą pan prezydent też trochę się od niej odcina, bo ona nie do końca oddaje sens. Ona nie tylko jest o dyscyplinowaniu, ale ma cały szereg zagadnień dotyczących samorządów sędziowskich, trybu wybory pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Cały szereg rozwiązań, które także są istotne z punktu widzenia przyszłości wymiaru sprawiedliwości - dodał. - Mamy już toczące się od września postępowanie przed TSUE, które dotyczy całego mechanizmu dyscyplinowania sędziów. Wniosek dotyczy tego elementu, nie nowej ustawy, bo ona nie została jeszcze podpisana. Natomiast gdyby został on uwzględniony, to by oznaczała zahamowanie jakichkolwiek prac izby dyscyplinarnej. Powstaje wtedy pytanie jaki jest sens tej ustawy, która przecież zwiększa te mechanizmy odpowiedzialności dyscyplinarnej - podkreślił. 

Adam Bodnar zapytany został także, czy jego zdaniem prezydent podpisze ustawę dyscyplinującą. - W przypadku wszystkich innych ustaw sądowych pan prezydent podpisywał je w zasadzie z dnia na dzień. Poza słynną ustawą z lipca 2017 roku, kiedy na ulicach były wielkie protesty. Teraz nie nastąpiło to następnego dnia, minęło kilka dni, a prezydent w sumie nie wiadomo dlaczego rozważa, jakie decyzje ma podjąć. A jednocześnie nie prowadzi zaawansowanych prac badawczych. Gdyby je prowadził, słuchalibyśmy o rozmowach z profesorami, ekspertami. Wydaje się, że są tu inne czynniki, które wpływają na to opóźnienie. I być może, które będą warunkowały decyzję, którą pan prezydent podejmie - powiedział. - Ja mogę powiedzieć, że z punktu widzenia przestrzegania praw i wolności obywatelskich gwarancji prawa do sądu, wykonywania prawa unijnego i bezpieczeństwa prawnego obywateli polskich, ta ustawa jest po prostu szkodliwa i nie powinna być przez prezydenta podpisana - zaznaczył.