Austria: Trybunał demontuje wielką reformę

Sędziowie uznali za niezgodne z ustawą zasadniczą szereg przepisów, począwszy od dyskryminujących imigrantów regulacjach o zasiłkach po ochronę danych osobowych.

Aktualizacja: 21.12.2019 15:52 Publikacja: 19.12.2019 17:11

Unieważnione regulacje zostały uchwalone przez rząd złożony z konserwatystów byłego kanclerza Sebast

Unieważnione regulacje zostały uchwalone przez rząd złożony z konserwatystów byłego kanclerza Sebastiana Kurza z ÖVP (na zdjęciu) oraz skrajnych prawicowców z FPÖ

Foto: Shutterstock

Unieważnione regulacje zostały uchwalone przez rząd złożony z konserwatystów byłego kanclerza Sebastiana Kurza z ÖVP (Austriacka Partia Ludowa) oraz skrajnych prawicowców z FPÖ (Wolnościowa Partia Austrii). Przyczyną jego upadku była afera korupcyjna z udziałem szefa FPÖ.

Jeden z liderów tej partii i minister spraw wewnętrznych w rządzie koalicyjnym Herbert Kickl twierdził, że to prawo „powinno podążać za polityką, a nie polityka za prawem”. Było to zgodne z ideologią partii założonej przed laty przez Jörga Haidera. Do dymisji w maju tego roku, w następstwie tzw. afery z Ibizy, kierował nią wicekanclerz Heinz-Christian Strache.

Z inicjatywy FPÖ uchwalona została reforma systemu pomocy socjalnej mająca zniechęcić imigrantów do starań o uzyskanie azylu w Austrii. Chodziło o uwarunkowanie wsparcia od kompetencji językowych przybyszów. Miało to bezpośredni związek z możliwością zatrudnienia. Uchylając te przepisy, Trybunał nie dopatrzył „oczywistych powodów, dla których możliwe byłoby zakładanie zdolności do zatrudnienia na tak wysokim poziomie znajomości języka niemieckiego i angielskiego”.

Anulowane zostały także zapisy dotyczące zasiłków rodzinnych jako dyskryminujące rodziny wielodzietne. Rzecz w tym, że o ile na pierwsze i drugie dziecko przysługiwała taka sama kwota zasiłku, o tyle na trzecie i kolejne wynosiła ona zaledwie pięć procent ustalonej sumy. Miało to zniechęcić przede wszystkim rodziny imigrantów do posiadania większej liczby potomstwa. Przeciwko takim regulacjom protestowała zarówno opozycja, jak i Kościół katolicki.

Przeczytaj także: Polityczny spór o tatuaże polityka CDU

Od maja tego roku do czasu wyłonienia, w wyniku październikowych wyborów parlamentarnych, nowej koalicji władzę w Austrii sprawuje rząd ekspertów, na czele którego stoi Brigitte Bierlein, była szefowa Trybunału Konstytucyjnego. Rząd ten z własnej inicjatywy podjął szereg działań w obronie praw imigrantów, rezygnując m.in. z wprowadzenia w życie zapisów o stworzeniu miejsc pracy dla imigrantów za 1,5 euro za godzinę. Nakazał też zdemontowanie napisu „Ausreisezentrum” (Centrum wyjazdowe) na wiedeńskim urzędzie przyjmowania wniosków azylowych, co było pomysłem ministra Herberta Kickla z FPÖ.

Nieco wcześniej Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodny z konstytucją tzw. pakiet bezpieczeństwa w postaci prawa służb do instalowania w prywatnych komputerach oraz urządzeniach mobilnych tzw. trojanów federalnych umożliwiających dekodowanie określonych wiadomości. Uzyskane w ten sposób informacje pozwalały na określenie osobistych preferencji, skłonności, orientacji czy stylu życia użytkownika.

– Nikt nie kontestuje orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego i nie posądza go o działania polityczne – mówi „Rzeczpospolitej” Peter Hajek z wiedeńskiego think tanku Public Opinion Strategies. Co ciekawe, większość w obecnym Trybunale stanowią sędziowie mianowani przez FPÖ i ÖVP.

Zdaniem obserwatorów orzeczenia Trybunału ułatwią toczące się negocjacje koalicyjne pomiędzy ugrupowaniem byłego kanclerza Sebastiana Kurza a partią Zielonych, której politycy protestowali najgłośniej przeciwko regulacjom prowadzonych z inicjatywy prawicowców z FPÖ. Ta ostatnia partia poniosła druzgocącą porażkę w ostatnich wyborach, podczas gdy konserwatyści Kurza zdołali znacznie zwiększyć swój stan posiadania w parlamencie.

Unieważnione regulacje zostały uchwalone przez rząd złożony z konserwatystów byłego kanclerza Sebastiana Kurza z ÖVP (Austriacka Partia Ludowa) oraz skrajnych prawicowców z FPÖ (Wolnościowa Partia Austrii). Przyczyną jego upadku była afera korupcyjna z udziałem szefa FPÖ.

Jeden z liderów tej partii i minister spraw wewnętrznych w rządzie koalicyjnym Herbert Kickl twierdził, że to prawo „powinno podążać za polityką, a nie polityka za prawem”. Było to zgodne z ideologią partii założonej przed laty przez Jörga Haidera. Do dymisji w maju tego roku, w następstwie tzw. afery z Ibizy, kierował nią wicekanclerz Heinz-Christian Strache.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż instytutu Pew. Demokraci kochają NATO, Republikanie znacznie mniej
Polityka
Zmiana premiera w Rosji bez zmiany premiera
Polityka
Wybory na Litwie. Nausėda szykuje się do drugiej kadencji
Polityka
Dylemat Beniamina Netanjahu. Joe Biden wyznacza granicę solidarności z Izraelem
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Relacje Moskwy z Erywaniem od dawna nie były tak złe. Odważna gra Armenii