Kirgistan: Bezlitosna wojna prezydenckich klanów

Władze aresztowały byłego szefa państwa za korupcję, stawiając kraj na krawędzi wojny domowej.

Aktualizacja: 08.08.2019 20:53 Publikacja: 08.08.2019 18:23

Kirgistan: Bezlitosna wojna prezydenckich klanów

Foto: AFP

– Naruszył konstytucję, zbrojnie przeciwstawiając się przeprowadzeniu czynności śledczych – powiedział prezydent Sooronbaj Dżeenbekow o swoim poprzedniku Ałmazbeku Atambajewie.

Ten zaś był pierwszym szefem państwa, który dobrowolnie odszedł ze stanowiska po zakończeniu kadencji. A teraz w obawie przed rozruchami i pogromami handlarze i bankierzy ze stolicy kraju Biszkeku poprosili prezydenta, by nie dopuścił manifestantów do miasta. Dżeenbekow obiecał tak zrobić, ale mimo to w pośpiechu zamykano pojedyncze sklepy, centra handlowe i banki, a ze sklepowych witryn zdejmowano wszystkie cenne towary.

Szturmowana przez policję rezydencja Atambajewa znajduje się bowiem zaledwie dziesięć kilometrów na południe od granic miasta. Po trzech atakach, gdy wóz pancerny rozbił jej metalowe wrota, w czwartek pod wieczór były prezydent oddał się w ręce władz. Sześciu żołnierzy schwytanych przez obrońców wypuszczono wcześniej. 57 osób zostało rannych, połowa to policjanci, jeden z nich zmarł. Liczba ofiar jest prawie równa po obu stronach, bowiem zajadle obrzucały się one kamieniami – policjanci nie mieli ostrej amunicji.

– Obecnie to jest nie tylko starcie elit, ale i całych społeczności – przestrzegł rosyjski dziennikarz Andriej Miedwiediew. Nim zatrzymanego Atambajewa dowieziono do stolicy, zebrane tłumy jego zwolenników próbowały go dwa razy odbić.

Dwaj pierwsi prezydenci Kirgizji byli obalani przez demonstrantów: Askar Akajew w 2005 i Kurmanbek Bakijew w 2010 roku. Obaj uciekli za granicę, Akajew mieszka w Rosji, Bakijew na Białorusi. Po usunięciu tego ostatniego w Biszkeku dokonano zmiany konstytucji, zezwalając wyłącznie na jedną kadencję prezydencką. Po zakończeniu swego urzędowania zatrzymany obecnie Atambajew ustąpił i poparł swego następcę Dżeenbekowa. Ten zaś startował w wyborach w 2017 roku jako kandydat Socjaldemokratycznej Partii Kirgizji, na której czele stanął ustępujący prezydent.

Jednak już rok po wyborach obaj politycy nie ukrywali, że są przeciwnikami. Urzędującego prezydenta uwierało, że były stoi na czele rządzącej partii i ogranicza jego władzę. W końcu, w maju obecnego roku parlament przyjął ustawę o ograniczeniu immunitetu byłych prezydentów, którzy nie zrezygnowali z prowadzenia działalności politycznej, i odebrał go Atambajewowi. Natychmiast prokuratura wszczęła kilka spraw o korupcję wobec byłego prezydenta.

Przeczytaj też: Rosja chce lotniskowca. Nie ma tylko pieniędzy

Atambajew zaś próbował zyskać poparcie Rosji. Na spotkanie z Władimirem Putinem poleciał z rosyjskiej bazy wojskowej Kant (by uniknąć aresztowania na lotnisku). Ale na Kremlu usłyszał, że „Kirgizi powinny się skupić wokół urzędującego prezydenta".

– Aresztowanie Atambajewa to zamach na wszystkich ludzi Północy. Jego zwolennicy to tak naprawdę nie są jego zwolennicy, ale Północy – uważa Andriej Miedwiediew. Zatrzymany Atambajew bowiem jest przedstawicielem Północy, oblegający Dżeenbekow – Południa (wcześniej był gubernatorem Oszu, siedziby jednego z najsilniejszych klanów).

Zobacz także: Ostra konkurencja wśród najemników. Grupa Wagnera kontra „Tarcza”

Historia podzieliła Kirgizję na dwie części. Południe w XIX wieku było częścią chanatu kokandzkiego, zarabiając na kontrabandzie, głównie narkotyków. Wyznawało islam w formach bardziej surowych niż na Północy. Tamtejsze klany próbowały zdobyć władzę w całym chanacie, uważając że reprezentują wszystkich Kirgizów. Północ była tylko lennem chanatu, nigdy całkowicie się nie poddała. Ale tam też wyrosły klany chcące objąć władzę nad wszystkimi Kirgizami.

W ZSRR przestrzegano regionalnych różnic i szefami miejscowej partii komunistycznej naprzemiennie byli przedstawiciele Południa i Północy. W okres niepodległości oba regiony weszły z własnymi silnymi klanami: czujsko-issykkulski i plemieniem Sarybagysz na Północy oraz oszskim na Południu. Jeszcze pierwszy prezydent Akajew próbował utrzymać chwiejny kompromis między nimi, godząc się m.in., by flaga kraju była w kolorze Południa – czerwonym, choć sam jest z Północy.

Teraz Dżeenbekow to zniszczył.

– Naruszył konstytucję, zbrojnie przeciwstawiając się przeprowadzeniu czynności śledczych – powiedział prezydent Sooronbaj Dżeenbekow o swoim poprzedniku Ałmazbeku Atambajewie.

Ten zaś był pierwszym szefem państwa, który dobrowolnie odszedł ze stanowiska po zakończeniu kadencji. A teraz w obawie przed rozruchami i pogromami handlarze i bankierzy ze stolicy kraju Biszkeku poprosili prezydenta, by nie dopuścił manifestantów do miasta. Dżeenbekow obiecał tak zrobić, ale mimo to w pośpiechu zamykano pojedyncze sklepy, centra handlowe i banki, a ze sklepowych witryn zdejmowano wszystkie cenne towary.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Macron dobija porozumienie UE-Mercosur. Co teraz?
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"