4 kwietnia 1949 r. podpisano traktat północnoatlantycki, na mocy którego powstało NATO. Czy po 70 latach ta organizacja jest nadal potrzebna?
Dziś chyba nawet bardziej niż jeszcze parę lat temu, zwłaszcza kiedy patrzymy na to z perspektywy Polski. Owszem NATO początkowo istniało po to, aby kraje zachodnie były w stanie oprzeć się presji ze strony Związku Radzieckiego, ale po zakończeniu zimnej wojny zmieniło swoją funkcję. Zaczęło być czymś więcej niż tylko sojuszem obronnym, stając się także organizacją współpracy politycznej. Dlatego, również Polsce, członkostwo w NATO umożliwiało rozwój współpracy z innymi krajami, uzyskanie mocnej pozycji międzynarodowej, utrzymywanie kontaktu z państwami sojuszniczymi, w tym ze Stanami Zjednoczonymi. Ale nadal fundamentem współpracy jest obrona i tzw. odstraszanie, czyli powstrzymywanie ataku przeciwnika poprzez pozostawanie w najsilniejszym sojuszu na świecie – jedynym w historii tak licznym i tak trwałym.
Jakie wyzwania stoją współcześnie przed NATO?
Przede wszystkim jest to kwestia spoistości wewnętrznej. Sojusz jest złożony z 29, a za chwilę będzie z 30 krajów, kiedy przystąpi do niego Macedonia Północna. One są bardzo różne pod względem wielkości, coraz bardziej różnią się też pod względem interesów i potrzeb. Polacy są skupieni na tzw. wschodniej flance, czyli na relacjach z Rosją. Z kolei kraje południa Europy bardziej interesują się tym, na ile NATO może reagować na takie sprawy, jak terroryzm czy masowa emigracja z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. W tak zróżnicowanym sojuszu w ostatnich latach pojawia się też kwestia kosztów utrzymywania organizacji, bo jedni wrzucają do wspólnego worka więcej niż inni. O to najczęściej pretensje mają Stany Zjednoczone, które za rządów prezydenta Donalda Trumpa jeszcze mocniej akcentują tę sprawę, zarzucając innym jazdę na gapę. Poza tym kiedyś sojusz miał wyraźnie wyznaczone zadanie – problemem był Związek Radziecki.
A dziś?