W niedzielę 3 lutego w Warszawie ma odbyć się konwencja, w trakcie której Robert Biedroń ma przedstawić nazwę i program swojego nowego ugrupowania. W rozmowie w TVN24 były prezydent Słupska zapowiedział, że wystartuje zarówno w wyborach do europarlamentu, jak i do Sejmu.

- Oczywiście wystartuję do Parlamentu Europejskiego, bo jestem liderem tego projektu i muszę doprowadzić do tego, że drużyna o podobnych wartościach, która w końcu zmieni oblicze też polskiej reprezentacji do PE, tam się znajdzie. Więc mój brak startu, moje niestartowanie osłabi tę drużynę - tłumaczył.

- Tak, będę później kandydował w wyborach parlamentarnych. Prawdopodobnie nie przyjmę nawet mandatu i wystartuję do polskiego parlamentu. Nie wiem jeszcze, to wszystko zależy jak będą w Polsce wybory rozpisane - mówił Biedroń

- Prawdopodobnie nie zdążę przyjąć mandatu do PE, bo zaprzysiężenie europosłów będzie na jesieni, a wybory w Polsce będą też na jesieni. Startuję, żeby pociągnąć listę, mieć gwarancję, że moi europosłowie będą w europarlamencie. Inaczej osłabię swój ruch - stwierdził.

Po wyborach samorządowych Biedroń był krytykowany z powodu rezygnacji z mandatu radnego w Słupsku. W głosowaniu dostał najwięcej głosów w mieście - 2781. Jego miejsce zajmie kandydatka, która otrzymała 189 głosów. Nie wiadomo jednak, kto nią będzie, ponieważ identyczną liczbę głosów otrzymały dwie kandydatki z listy Biedronia - Mirosława Sagun-Lewandowska i Katarzyna Dobkowska. Do wyłonienia następczyni Biedronia w miejskiej radzie potrzebne będzie losowanie, zaplanowane na 2 lutego.