Około 40 "żółtych kamizelek", demonstrujących w czwartek, próbowało szturmem dostać się do wnętrza średniowiecznego fortu Bregancon, który służy jako letnia rezydencja Emmanuela Macrona. Marzenia o przejęciu nieruchomości wybiła demonstrantom dopiero interweniująca policja - powiedział w piątek AFP Francois Arizzi, burmistrz pobliskiej miejscowości Bormes-les-Mimosas.

- To szaleństwo. Ludzie, którzy domagają się więcej demokracji, powinni zacząć od poszanowania własności innych ludzi - powiedział Arizzi, dodając, że wielu protestujących próbowało przeniknąć do fortu, przedzierając się przez prywatne posiadłości.

Burmistrz ostrzegł, że część protestujących zapowiedziała ponowienie próby w piątek wieczorem.

Fort Bregancon znalazł się ostatniego lata na kilku czołówkach gazet, po tym, gdy okazało się, że Macron kazał zainstalować w środku rezydencji warty 34 tys. euro basen. Tymczasem do nieruchomości należy już kawałek prywatnej plaży.

Rezydencja jest obecnie pusta, chociaż biuro prezydenta odmówiła ujawnienia, gdzie świąteczną przerwę spędzają Emmanuel Macron i jego żona Brigitte. Według doniesień prasowych prezydent odwołał zaplanowaną wyprawę na narty w Pireneje.