Tydzień temu panel ONZ informował, że ok. miliona Ujgurów jest przetrzymywanych w chińskich "ośrodkach przeciwterrorystycznych", a kolejne miliony trafiły do "obozów reedukacyjnych", gdzie podlegają politycznej i kulturowej indoktrynacji.
Ujgurzy to największa wyznająca islam grupa etniczna w Chinach. W Sinciangu mają oni pewną autonomię, ale jest ona w ostatnim czasie ograniczana przez chińskie władze.
USA wyraża zaniepokojenie sytuacją w Sinciangu od kilku tygodni. Przed szczytem poświęconym wolności religijnej, organizowanym przez Departament Stanu, sekretarz stanu Mike Pompeo napisał, że chińskie władze "prawdopodobnie internują, co najmniej, setki tysięcy Ujgurów i innych mniejszości muzułmańskich w Sinciangu".
Teraz Departament Stanu podnosi te szacunki uznając, że liczba internowanych może być liczona w milionach. USA wyraża przy tym zaniepokojenie sposobem traktowania przez chiński rząd Ujgurów, Kazachów i innych muzułmanów w Sinciangu.
W ubiegłym tygodniu Gay McDougall, członkini Komitetu na rzecz Eliminacji Dyskryminacji Rasowej ONZ (CERD) alarmowała, że w Sinciangu dochodzi do aresztowań za najmniejszą nawet formę manifestacji swojej tożsamości etniczno-religijnej, powszechna jest inwigilacja z obowiązkowym zbieraniem danych biometrycznych mieszkańców (w tym próbek ich DNA). McDougall porównała Sinciang do "wielkiego obozu dla internowanych, strefą w której mieszkańcy nie mają praw". - Muzułmanie są traktowanie jak więźniowie przez państwo tylko w oparciu o ich etniczno-religijną tożsamość - mówi.