- Zgadzam się z tym, co powiedział Donald Tusk, że Ameryka powinna dbać o tę niewielką liczbę sojuszników, która jej pozostała. Europa należy do najlepszych sojuszników USA - podkreślił rozmówca Onetu.

- Jako biznesmen-kamienicznik Trump postrzega świat w bardzo biznesowy sposób. Skoncentrowanie się na 2 proc. PKB na obronność stało się wyznacznikiem jego polityki. Grecja wydaje na zbrojenia ok. 2,5 proc. PKB. To procentowo niemalże najwięcej w całym Sojuszu. W operacjach w Iraku, Afganistanie i Syrii grecka armia brała jednak niewielki udział. Krytykowane przez Trumpa Niemcy wydają ok. 1,3 proc. PKB na obronność, a w Afganistanie mieli prawie 5 tys. żołnierzy. Zawsze są w czołówce kontyngentów biorących udział w misjach NATO - zauważa Łukasiewicz.

Dlaczego więc Trump koncentruje się na wyrażonych w procencie PKB wydatkach na obronność? - Trump mówi to wszystko po to, żeby w USA na wiecach wyborczych, w których bierze udział, ludzie mu przyklasnęli i mówili o nim, że to "swój chłop, który przeciwstawia się tym liberałom z Europy". Przykrywa tym swoje problemy prawne. W prostacki sposób buduje elektorat. Jednocześnie taka postawa niszczy transatlantycką spójność. Krytykuje Niemcy, a dla przykładu polska armia nie może się równać z niemiecką. Mówienie, że jesteśmy lepszym sojusznikiem NATO, niż Niemcy jest mylące. Wystarczy spojrzeć na liczby - dodaje.