Stanisław Piotrowicz, w czasach PRL członek PZPR i prokurator, znalazł się w ogniu krytyki po tym, jak na jaw wyszły dokumenty, z których wynika, że w czasie stanu wojennego podpisał się pod aktem oskarżenia przeciwko działaczowi opozycji, Antoniemu Pikulowi. Nowoczesna i PO domagały się złożenia mandatu poselskiego przez polityka, który przez ostatnie miesiące był twarzą kolejnych projektów ustaw ws. Trybunału Konstytucyjnego.  

Cimoszewicz oceniając kompetencje prawnicze Piotrowicza stwierdził iż jest on "cwaniakiem, który potrafi sugestywnie żonglować przepisami". Jednocześnie zarzucił mu, iż "zapomina o fundamentalnych zasadach stanowienia prawa" i "udawanie braku zrozumienia dla przepisów konstytucji". - Umie zrobić wrażenie na nie-prawnikach - podsumował.

Jednocześnie były premier stwierdził, że PiS będzie potrzebował Piotrowicza do momentu podporządkowania sobie Trybunału Konstytucyjnego, na który PiS - zdaniem Cimoszewicza - przeprowadza zamach.

- Ktoś był potrzebny do przeprowadzenia wszystkich tych sztuczek legislacyjnych w Sejmie. Pan Piotrowicz wiernie się z tego wywiązał. Zdaje się, że się wiernie wywiązywał z różnych tego typu zadań w swojej karierze zawodowej - mówił Cimoszewicz nawiązując do PRL-owskiej przeszłości posła.

- Odgrywa rolę człowieka od czarnej roboty - podsumował były premier.