Superbombowiec na wiecznej służbie

Choć B-52 pierwszy lot odbył w 1952 roku, amerykańska armia twierdzi, że z powodzeniem może czynnie bronić kraju nawet do 2050.

Aktualizacja: 09.12.2015 13:26 Publikacja: 09.12.2015 12:29

Superbombowiec na wiecznej służbie

Foto: Wikimedia Commons, Domena publiczna

Bombowiec B-52 odbył pierwszy lot tego samego dnia, w którym prezydent Truman ratyfikowal traktat pomiędzy USA a Japonią. Był 15 kwietnia 1952 roku, świat wchodził na orbitę prowadzącą do Zimnej Wojny, komputery zajmowały po kilka pokoi i nikomu nie śniły się jeszcze zagrożenia nowoczesnego świata. Dziś, po 63 latach rzeczywistość zdążyła po części wyemigrować do świata wirtualnego, nad "realem" wisi zagrożenie terroryzmem, a B-52 wciąż pełnią służbę i nie robią sobie nic ze swojego wieku.

Ostatni egzemplarz kolosa zdolnego przenosić 32 tony bomb wyprodukowano w 1962 roku. Od ponad pół wieku B-52 (częściej nazywany przez pilotów B.U.F.F., skrót od Big Ugly Fat Fucker, Wielki Brzydki Gruby Skurczybyk) jest remontowany i unowocześniany. Nowsze podzespoły mają choć w części zrekompensować brak jakiegokolwiek następcy bombowca z prawdziwego zdarzenia.

Pierwotne plany zakładały inny scenariusz wydarzeń. B.U.F.F. miał służyć maksymalnie przez 30 lat, następnie zostać wymieniony na warianty ze skrzydłami w tzw. deltę - B-58 oraz B-70. Pierwszy zdążył przydać się jedynie przez 10 lat, drugi nie przeszedł fazy testów. Nowsze maszyny, jak super szybki B-1 czy niewykrywalny B-2 także nie spełniły oczekiwań. Pierwszy wyposażono w radar tak zaawansowany, że zagłuszał sam siebie. Podczas prezentacji pierwszego egzemplarza w 1985 roku B-1 odmówił posłuszeństwa i nie dał się uruchomić w obecności 30-tys. publiczności. Następnie często psuł się podczas wojny w Zatoce. Technologia stealth u drugiego okazała się zawodna wobec... deszczowej pogody. Systemy pokladowe B-2 niedługo po premierze w 1997 zaczęły identyfikować deszczowe chmury jako góry. Samolot kosztujący astronomiczne 2 mld dolarów za sztukę szybko okrzyknięto zbyt wrażliwym na deszcz. Dodatkowo wymagał kłopotliwego utrzymania w postaci klimatyzowanych hangarow, dzięki którym powłoka na kadłubie pozostawała w odpowiedniej kondycji.

Pięćdziesiątkidwójki służyły dalej przechodząc przez wszystkie fazy nuklearnego zagrożenia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a ZSRR, Wietnam, konflikty w Zatoce Perskiej, Afganistanie, a obecnie straszy się nimi Chiny (co pewien czas wykonują przelot nad terenem morza Południowochińskiego, do którego wyłączne prawo rości sobie Pekin) oraz zapowiada naloty nad Syrią.

Wśród amerykańskich lotników zdarzają się całe rodziny, w których pilotowanie B-52 przechodzi z dziadka na ojca a następnie na wnuczka. Już w 1982 roku prezydent Reagan twierdził że zdumieniem, że maszynami dowodzą żołnierze młodsi od nich samych. W 1956 roku zrzucano przy pomocy B-52 wodorową bombę na atolu Bikini, w 2006 ładunki kierowane laserem na Afganistan. 76 super bombowców z ponad 740 egzemplarzy po 8 mln dolarów każdy (dziś byłoby to około 70 mln) wciąż pozostaje do dyspozycji amerykańskiego lotnictwa. Z siódmą dekadą na służbie analitycy wojskowości porównują ich udział w nowoczesnych działaniach wojennych do wykorzystywania dwuplatowców z I wojny światowej podczas konfliktu w Iraku w 2003 roku. Do dzisiaj załogi znajdują na pokładach starzejących się samolotów pamiątki ich poprzedników. Wnętrza kadłubów zapełniają się podpisami wszystkich, którzy mieli możliwość na nich latać.

Gdy przychodził czas na wykorzystanie największych bombowców, godziny wroga stawały się policzone. Amerykanie na początku zrzucali zamiast bomb ulotki o treści "uciekaj i przeżyj albo zostań i umrzyj". Dzień później rozpoczynali regularne naloty. Zdarza się, że B-52 odmawiają posłuszeństwa, gdy muszą kilka dni stać na deszczu poza hangarem. Komputery psują się także i w powietrzu, potrafią kilka razy zacinać się i wymagać restartu. Nawigatorzy mają zawsze pod ręką kompas i linijkę, bo z B.U.F.F.ami nigdy nic nie wiadomo. Jednak jedno jest pewne - pozostaną na służbie co najmniej do 2040 roku. Lepszej możliwości wciąż nie ma.

Bombowiec B-52 odbył pierwszy lot tego samego dnia, w którym prezydent Truman ratyfikowal traktat pomiędzy USA a Japonią. Był 15 kwietnia 1952 roku, świat wchodził na orbitę prowadzącą do Zimnej Wojny, komputery zajmowały po kilka pokoi i nikomu nie śniły się jeszcze zagrożenia nowoczesnego świata. Dziś, po 63 latach rzeczywistość zdążyła po części wyemigrować do świata wirtualnego, nad "realem" wisi zagrożenie terroryzmem, a B-52 wciąż pełnią służbę i nie robią sobie nic ze swojego wieku.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami