„Gdy przypomnimy sobie hasła, które do tej pory pojawiały się w protestach, można zauważyć, że każde z nich dopuszczało możliwość pewnej polemiki. (...) Natomiast siła obecnego hasła polega na tym, że nie sposób z nim polemizować. Władza została w pewien sposób rozbrojona tym, że z emocjami i wulgarnością się nie dyskutuje. Na tym polega siła tego jednego, nieprzyzwoitego słowa – że jest to ekspresja emocji, a nie wchodzenia w dialog". Podobnych rozmyślań, przywoływania archetypów, jakie uruchamiają poszczególne przekleństwa i wyzwiska, było mnóstwo. Nie mniej niż nobliwych profesorów, a zwłaszcza profesorek, wyznających, że w zasadzie, to nie mają do powiedzenia (oni, którzy z mówienia godzinami żyją) nic więcej niż j...ć i wyp...ć.