Magdalena Błeńska: Marzę o likwidacji ZUS

W dwudziestoleciu międzywojennym wybudowano Gdynię i połączono trzy zabory. Tymczasem od upadku komunizmu minęło już prawie 30 lat, a symbolem rozwoju jest powolne, jeżdżące po nienaprawionych torach pendolino, w którym nie ma nawet internetu - mówi Magdalena Błeńska.

Publikacja: 03.11.2017 00:00

Magdalena Błeńska

Magdalena Błeńska

Foto: Rzeczpospolita, Darek Golik

Plus Minus: Podoba mi się, że jest jeszcze garstka ludzi, którzy hołdują starym prawicowym obyczajom: gdzie dwie osoby, tam trzy partie.

To nie tak miało wyglądać.

Startujecie z list antysystemowego Kukiz'15, później dzielicie się na grupki, przechodzicie do PiS lub tworzycie nowe struktury, po czym wiążecie się z Jarosławem Gowinem. Jesteś w stanie jakoś to ludziom wyjaśnić? Bo ja czuję się bezradny.

Wchodząc do Sejmu, działałam w stowarzyszeniu Republikanie. Reprezentowałam je w Kukiz'15, gdzie poznałam Annę Marię Siarkowską i Rafała Wójcikowskiego. Na początku tego roku we troje chcieliśmy opuścić klub i założyć swoje koło. Stało się inaczej... Rafał zginął w wypadku samochodowym, a w jego miejsce do Sejmu weszła Małgorzata Janowska.

Ale czemu w ogóle wyszliście z Kukiz'15? Co tam się nagle zmieniło w pół roku?

Doszliśmy do wniosku, że nie są tam reprezentowane republikańskie wartości. Ten ruch miał własny program, cele i wartości.

Programu to akurat wasz klub podobno nie miał.

Ale cele miał, nawet spisane. Sama je graficznie oprawiałam. Nagle w Sejmie zaczęło się pojawiać dużo dziwnych pomysłów, których nie chciałam firmować swoim nazwiskiem.

A jakie pomysły ci przeszkadzały?

Socjalistyczne.

Przecież Kukiz'15 to najbardziej wolnorynkowy klub w Sejmie.

Nie jest tak do końca, klub pod względem poglądów jest bardzo niejednorodny. I to wyciąganie kart do głosowania ręka w rękę z totalną opozycją... Mam inne przekonania.

Takie, że skandaliczne procedowanie budżetu jest OK?

Nie, nie o to chodzi. Wtedy głosuje się przeciw albo protestuje, ale nie zrywa obrad Sejmu. Nie powinno się przyczyniać do destabilizacji państwa. Ale w Kukiz'15 dochodziło też do innych skandalicznych zachowań. Jeden z posłów groził, że mnie pobije.

Który poseł?

Andrzej Kobylarz, za to, że ja jestem w okręgu gdańskim, a on elbląskim, który jest mniejszy, więc ma tam mniejsze szanse na reelekcję. Nie zgadzałam się, by na moim terenie otwierał biura, nawet mi o tym słowem nie wspominając. Po prostu chciałam wiedzieć, co się dzieje w moim okręgu.

Pojawia się informacja, że jeden poseł grozi drugiemu. Jaka była reakcja w klubie?

Oczywiście, że oburzenie. Tyle tylko, że nie doprowadziło ono nawet do tego, by poseł Kobylarz mnie przeprosił.

Rozstaliście się w zgodzie?

Z Pawłem Kukizem – tak. To było już po śmierci Rafała Wójcikowskiego. Między innymi dlatego było to takie mocne przeżycie.

Śledzisz postępowanie w sprawie wypadku posła Wójcikowskiego?

Szczerze mówiąc, to staram się tego nie robić. Za bardzo to wszystko przeżywam. Wyobrażam sobie, co mógł czuć w tym momencie, czy się bał...

Nie doszukujesz się tu żadnych spiskowych teorii?

Nie. Choć policja do teraz oficjalnie nie podała przebiegu wypadku. Nie wiadomo, co tam się wydarzyło, dlaczego wjechał w tę barierkę.

Wracając do polityki. Wyszliście z Klubu Kukiz'15 i co dalej?

To ja wciągnęłam Rafała i Ankę Siarkowską w Stowarzyszenie Republikanie. Jeszcze jako członek Kukiz'15 razem z Rafałem Wójcikowskim i kilkoma innymi osobami założyłam w Sejmie Klub Republikański. Teraz dziewczyny chciałyby nam zabrać tę nazwę, z którą one utożsamiają się raptem od pół roku, a my pracowaliśmy na tę markę przez wiele lat.

Nawet o nazwę udało wam się pokłócić. Niesamowite.

To prawda. Tym bardziej że one są świeże w tym środowisku. Może pani Siarkowska czuła z nami wspólnotę poglądów, ale to trochę za mało, żeby próbować zawłaszczyć nazwę. Z nieznanych mi przyczyn one już od kwietnia prowadziły rozmowy polityczne za plecami moimi i całego środowiska.

Ale ty też prowadziłaś rozmowy.

Prowadziliśmy je razem, jako Stowarzyszenie Republikanie.

To znaczy: prowadziliście rozmowy razem, a oprócz tego one robiły to też osobno?

Dokładnie. One rozmawiały z PiS, a my, wszyscy razem, z Gowinem.

Poseł Siarkowska też rozmawiała z Gowinem.

Oczywiście. Uczestniczyła w spotkaniach. Wszystko było wspólnie przedyskutowywane. Teraz twierdzi, że nic o nich nie wiedziała, ale mamy przecież esemesy czy konwersacje na ten temat. Mogłabym je upublicznić, tak jak obie panie upubliczniają teraz treści prywatnych notatek członków zarządu stowarzyszenia, ale to jest zachowanie na tak żenującym poziomie, że szkoda na to czasu. Już samo prowadzenie rozmów za naszymi plecami to zwykły brak lojalności wobec własnego zaplecza i zespołu. To wyklucza jakąkolwiek współpracę w przyszłości.

Posłankę Możdżanowską kuszono teką w Ministerstwie Rozwoju, posłanka Siarkowska miała się zająć obroną terytorialną w Ministerstwie Obrony. Ciebie również PiS próbował kusić jakimś stanowiskiem?

Niczego mi nie proponowano. Nie po to przyszłam do Sejmu, żeby wywalczyć sobie jakieś stanowiska i myślę, że wszyscy, którzy mnie znają, bardzo dobrze o tym wiedzą.

To po co wchodziłaś do Sejmu?

Żeby coś zmienić i jak najszybciej wrócić do mojego normalnego życia.

Bez stanowiska, pozycji trudno jest przeprowadzać jakiekolwiek zmiany.

Co z tego, że jest się sekretarzem stanu czy wiceministrem, skoro to nie oni podejmują decyzję, czy jakiś projekt wejdzie w życie. Dlatego wolę to miejsce, w którym teraz jestem. Ono daje mi możliwość wywierania wpływu na osoby, które są decyzyjne.

Decyzyjna jest tylko jedna osoba. Odwiedzasz Jarosława Kaczyńskiego?

Nie widziałam się z prezesem. Staram się zmienić na przykład to, co dotyczy miejsca, w którym akurat siedzimy.

Siedzimy w kampusie Google'a. Proszę, nie zmieniaj go, jest fajne takie, jakie jest.

To miejsce powstało, by pomagać młodym Polakom zakładać firmy i je rozwijać. Kiedy wróciłam z zagranicy, zderzyłam się z urzędniczo-administracyjną ścianą. Stwierdziłam, że nigdy nie założę firmy w Polsce. Nie jestem masochistką. Młodzi Polacy mogą rozwijać się za granicą, a w kraju podcina się im skrzydła. Przeraża mnie to.

A jak wyglądało twoje rozwijanie skrzydeł za granicą?

Studiowałam w Niemczech. Z własnego doświadczenie wiem też, jak wygląda życie przedsiębiorcy w Norwegii. To naprawdę może być proste!

Jak wypada porównanie niemieckiego szkolnictwa z polskim?

Polski system jest bardzo archaiczny. W Niemczech wszystko odbywa się na zasadzie dużej elastyczności i dobrowolności. Tam nie ma obowiązkowych przedmiotów, które trzeba zaliczyć na danym roku. Obowiązkowe są tylko pewne elementy programu. Każdy buduje własną ścieżkę, bo wie, w czym jest dobry. Wszystkie projekty są praktyczne. W Polsce edukacja jest abstrakcyjna i zapóźniona. Ostatnio na posiedzeniu Komisji Infrastruktury była mowa o technologii projektowania w BIM, o tym, że trzeba ją wprowadzić do programu uczelni wyższych. A ja się tego uczyłam na studiach za granicą dziesięć lat temu. Zanim zdążymy wprowadzić tę technologię na polskie uczelnie, stanie się ona nieaktualna.

Dlaczego więc wróciłaś do Polski?

Od początku wiedziałam, że chcę wrócić. Dobrze czuję się w Polsce. Ale po powrocie poczułam, że mam związane ręce. ZUS-morderca jest tego najlepszym przykładem. Przecież trzeba go płacić, nawet kiedy nie ma się dochodów. To najlepiej świadczy o tym, jakie jest podejście państwa do obywateli, szczególnie młodych.

Wszyscy płacą, a w systemie i tak brakuje pieniędzy.

Bo ZUS jest piramidą finansową. Nikt nie bierze się do reformy emerytalnej. Nikt też nie bierze się do biurokracji. I mamy manię kontroli, która została żywcem wzięta z PRL.

Popularyzujesz sformułowanie „ZUS-morderca".

Marzę o likwidacji ZUS. Powinna go zastąpić emerytura obywatelska. Nie potrzeba nam instytucji, która nie działa, tylko stawia sobie pałace. W dodatku jej zasady funkcjonowania są destrukcyjne i irracjonalne. Kiedyś sobie porównałam prowizję, jaką pobierały OFE, z kosztami ZUS i wyszło, że obsługa tego molocha jest droższa! W dodatku nasze pokolenie już wie, że nie dostanie z niego emerytury. Nasi rodzice jeszcze tak. Wpłacanie tam pieniędzy nie ma sensu. Lepiej byłoby je zainwestować chociażby we własny biznes. Wiele osób ucieka w umowy cywilnoprawne i nie płaci ZUS. Dzięki temu młodzi ludzie mogą przeżyć i utrzymać swoje małe dzieci. Nie należy walczyć z tą tendencją.

Fajny postulat: jeszcze więcej śmieciowych umów dla młodych.

To nie są śmieciowe umowy. Żaden z pracowników mojego biura nie chciał być na etacie, bo po prostu dostawałby mniej pieniędzy, a część ich zarobków poszłaby na bezsensowne składki.

To ciekawe. Spotkałaś kiedyś kobietę, która ma 29 lat, planuje zajść w ciążę i nie chce etatu?

Urlop macierzyński powinien być płacony też kobietom, które są przedsiębiorcami czy mają umowę-zlecenie – czemu ZUS nie traktuje ludzi równo i daje przywileje tym na etatach, mimo że często płacą oni niższy ZUS? Powinniśmy umożliwić ludziom korzystanie z usług prywatnych ubezpieczycieli, a nie jednego państwowego, od którego do tego nic nie dostaniemy. Nie wiem, czy gdzieś na świecie jest tak, że działa tylko państwowy ubezpieczyciel. Taki system z zasady jest niewydajny.

Jest trzeci filar. Mieliśmy też OFE.

Fajnie, ale ja wolę całą moją emeryturę otrzymywać z prywatnego źródła, a nie tylko na tyle, na ile pozwala mi państwo. To są oszczędności mojego życia, czyli moja własność.

To czemu ty sama nie oszczędzasz?

Wierzę, że kiedy jest się młodym, trzeba inwestować.

I w co inwestujesz?

W ludzi i projekty. Na przykład w projekt, który połączy środowiska wolnorynkowe, republikańskie i Jarosława Gowina będącego wolnorynkową nogą koalicji rządzącej.

Zaraz do tego wrócimy. Mnie jednak interesuje to, że opowiadasz o przedsiębiorczości i oszczędzaniu, a z twojego oświadczenia majątkowego wynika, że praktycznie nic nie masz.

Nie mogę rozwijać działalności, bo jestem w Sejmie. Zresztą trochę mnie denerwuje to, że muszę mówić, co robię z prywatnymi pieniędzmi.

Takie mamy prawo i chyba je znałaś, wchodząc do Sejmu. Jesteś z wykształcenia architektem, pracowałaś w Norwegii i w Polsce. W Sejmie też się źle nie zarabia, a ty wzięłaś 30 tysięcy kredytu i masz 20 tysięcy oszczędności.

Prawo mówi o tym, że publiczne są moje dochody i majątek. Widnieją w oświadczeniu i tyle. Prawo nie mówi o tym, że mam się tłumaczyć, na co te pieniądze wydaję. Jak kupię mieszkanie, to wpiszę w oświadczenie. Do Republikanów dokładam z prywatnej kasy i to od wielu lat.

Wiesz, że w Kukiz'15 krzywo patrzono na twoje oświadczenie majątkowe. Była nawet teoria, że masz tajne konta w Norwegii.

(śmiech) Ani w Norwegii, ani nigdzie indziej. Nie kupiłam mieszkania, a mój samochód jest tak tani, że nie muszę go wpisywać w oświadczenie.

Jak to się stało, że na Erasmusa przyjechałaś do Polski? To dość oryginalny pomysł.

Studiowałam w Niemczech. Moja rodzina tam mieszkała. Erasmus wziął się z tego, że chciałam wejść w polski rynek, a nie znałam nawet polskiego słownictwa technicznego. Od początku wiedziałam, że chcę wrócić. Wróciłam, zaangażowałam się w działalność Republikanów i zaczęłam brać udział w pracach eksperckich nad kodeksem budowlanym, który zaczęła pisać Platforma. Jednak PO po dwóch latach porzuciła ten projekt.

Jak to oni.

Nic z tego nie wyszło. Prawo budowlane jest katastrofalne. Najmniejszy remont kończy się półroczną walką z urzędnikami. Nie wiadomo po co to wszystko, ta mania kontroli i brak zaufania do obywatela.

Czyli pomysł ministra Szyszki, by można było wycinać drzewa, przyjęłaś z zadowoleniem.

Uważam, że to prawo każdego obywatela. Nie widzę powodów, by ktoś z zewnątrz mówił, jakie prywatne drzewo można wyciąć. Przecież ktoś wydał własne pieniądze, żeby je zasadzić. Poprzedni stan był patologią. Gminy wybierały jedną jedyną firmę, by na ich terenie, za duże pieniądze, wycinała drzewa, które nie były przecież żadnymi zabytkami.

I tak jedną patologię zastąpiono inną patologią. Jest przecież coś takiego, jak przestrzeń wspólna.

Ale przestrzenią wspólną nie jest prywatny ogródek.

Ale powietrze, którym oddychamy, już tak. Więcej drzew pozwoliłoby lepiej walczyć ze smogiem, który jest realnym problemem. Wystarczy popatrzeć, jak wraz z natężeniem smogu rośnie liczba poronień.

Zasadziłam z moją rodziną mnóstwo drzew w przestrzeni publicznej. Za brak drzew piętnować trzeba samorządy, a nie karać prywatnych właścicieli.

O wolny rynek chcesz walczyć razem z Jarosławem Gowinem?

Między innymi. To naturalny, ze względu na swoje poglądy, partner.

A jakie on ma teraz poglądy?

Cały czas takie same. Za PO zajmował się deregulacją i robił to bardzo skutecznie.

A 500+ to wolnorynkowy projekt?

Rafał Wójcikowski postulował ujemny podatek dochodowy jako alternatywę, w której po prostu rodzinom się pieniędzy nie zabiera. A 500+ to nie był projekt Gowina.

Ale głosował za nim.

Zobowiązywała go do tego umowa koalicyjna. Dzięki temu może przedstawiać swoje, wolnorynkowe, projekty ustaw. Gowin uwolnił ponad setkę zawodów, to konkret i duży sukces. Jeśli przejdzie ustawa o szkolnictwie wyższym czy o składkach dla małych firm, to dowiedzie on, że rachunek jego obecności w rządzie jest korzystny.

Jeśli masz tak wolnorynkowe poglądy, to może powinnaś się zapisać do Korwina.

Korwin-Mikke ośmiesza ideę wolnego rynku. Jest niepoważny w tym, co robi. On tak naprawdę wcale nie ma zamiaru czegokolwiek zmieniać.

W waszej nowej formacji będzie sporo ludzi, którzy współpracowali z Korwinem.

I właśnie dlatego, że to do niczego nie prowadziło, wyszli z tej formacji. Ja chcę coś realnie zmienić, a nie zadowalać się popularnością w internecie.

Twoja historia jest dowodem na to, że prawica nie istnieje poza obozem dobrej zmiany.

Sytuacja jest, jaka jest. Rząd ma większość i podejmuje decyzje. Nie ma innej opcji, jak tylko przekonać sejmową większość do przegłosowania danego projektu.

Albo przejąć ją w następnych wyborach.

Ale to są kolejne dwa lata jałowego czekania. Od 30 lat dyskutuje się o uwolnieniu gospodarki, widocznie jestem niecierpliwa. Poza tym, może to jedyna szansa w moim życiu, żeby spróbować coś zmienić.

Nie liczysz na wymianę pokoleniową?

Myślę, że ona już następuje.

Bardzo powoli.

Rzeczywiście, ale poprzednie wybory i tak wprowadziły sporo młodej krwi do polskiej polityki. Jeszcze chwila i młodzi ludzie zaczną brać sprawy w swoje ręce. Może sytuacja systemu emerytalnego ich do tego zmusi. Zresztą, my jesteśmy środowiskiem ludzi młodych.

Do czego jest w obozie Zjednoczonej Prawicy potrzebna nowa partia?

To projekt na lata. Budujemy środowisko, które ma dosyć jałowej, kanapowej dyskusji i chce coś naprawdę zmienić. Mam poczucie, że jako naród cały czas nie doceniamy tego, kim jesteśmy. Bardzo powoli wychodzimy z PRL. Zadowalamy się miernością. Symbolem tego stanu rzeczy jest pendolino. Można je uznać za sukces w skali ostatnich dziesięciu lat, ale już nie stu, bo przed II wojną światową Luxtorpeda jeździła na niektórych trasach szybciej niż współczesne pociągi. Przed wojną wybudowano Gdynię, połączono trzy zabory i to w jedyne 20 lat. Od upadku komunizmu minęło już prawie 30 lat, a symbolem rozwoju jest powolne, jeżdżące po nienaprawionych torach pendolino, w którym nie ma nawet internetu. Wiem, że stać nas na więcej.

Teraz wybudujemy Centralny Port Komunikacyjny.

(śmiech)

Nie możesz się śmiać z tego projektu, bo wchodzisz do koalicji, która chce go przeprowadzić.

Pozostaję posłem niezrzeszonym i będę się śmiała z każdego takiego pomysłu. Moja partia będzie w koalicji, bo Jarosław Gowin taką umowę zawarł już przed wyborami i po prostu umowy dotrzymuje.

Wchodzisz do nowego ugrupowania, by pozostać posłem niezrzeszonym? Nigdy was nie zrozumiem, ale podziwiam wierność tradycji, o której wspominałem na początku.

W mojej umowie z wyborcami nie było nic na temat wchodzenia do klubu poselskiego z dyscypliną partyjną i głosowania wbrew moim wolnorynkowym poglądom. To byłoby kompletnie bez sensu i nic by to nie dało środowisku republikańskiemu czy wolnościowemu. Jeśli uda mi się przekonać PiS do likwidacji ZUS-mordercy, to wtedy mogę się poświęcić. Ja po prostu dotrzymuję umów.

—rozmawiał Piotr Witwicki (dziennikarz Polsat News)

Magdalena Błeńska – ur. 1983 w Gdyni. Architekt, absolwentka politechniki w Akwizgranie, posłanka niezrzeszona wybrana z list Kukiz'15. Działa w Stowarzyszeniu Republikanie, współpracuje z partią Jarosława Gowina.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus: Podoba mi się, że jest jeszcze garstka ludzi, którzy hołdują starym prawicowym obyczajom: gdzie dwie osoby, tam trzy partie.

To nie tak miało wyglądać.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków