Tomasz P. Terlikowski: Kto tak długo chronił abp. McCarricka

List abp. Carla Marii Vigan wywołał w Kościele trzęsienie ziemi. Były nuncjusz w Stanach Zjednoczonych oskarża w nim amerykańskich liberalnych hierarchów, a także niemałą część najwyższych urzędników Kurii Rzymskiej, w tym samego papieża Franciszka, o ukrywanie, a przynajmniej tolerowanie, homoseksualnych ekscesów kard. Theodore'a McCarricka.

Aktualizacja: 31.08.2018 22:50 Publikacja: 31.08.2018 18:00

Tomasz P. Terlikowski: Kto tak długo chronił abp. McCarricka

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

A także o zmienianie (to oskarżenie pod adresem Franciszka) lub ignorowanie (to zarzut wobec niektórych amerykańskich hierarchów) decyzji papieża Benedykta XVI nakazujących kardynałowi życie w pokucie i milczeniu.

Wiele wskazuje na to, że na razie Watykan nie zdecyduje się na odpowiedź, lecz jedynie ograniczy do udawania, że nic się nie stało, czy sugerowania, że w istocie to arcybiskup ma problem (tak właśnie zachował się pytany o ten dokument papież Franciszek, odmawiając komentarza, a jedynie sugerując, że oświadczenie jest niepoważne i każdy dziennikarz może to zobaczyć). Nie ma jednak wątpliwości, że niemało wiedzy na temat stosunków panujących w Kurii, przepływu informacji, a także potęgi homolobby już zostało ujawnionych. I niezależnie od tego, czy arcybiskup w każdej z kwestii miał rację, jakie były jego intencje i czy sam nie ma czegoś za uszami, coś trzeba będzie z tą wiedzą zrobić.

Ale zanim to się stanie, trzeba odpowiedzieć nie tylko na pytanie, czy i jakie elementy oświadczenia abp. Vigano są prawdziwe, ale także o to, jak to możliwe, że ktoś taki jak kard. McCarrick, o którego skłonnościach i „zabawach" z klerykami wiedziano od dawna, zrobił taką karierę w Kościele. Dlaczego nie wyciągnięto wobec niego konsekwencji? Kto i dlaczego tak długo go chronił? W jaki sposób doszło do tego, że w samym Watykanie (a świadectwo abp. Vigano to tylko jeden z dowodów na istnienie takiej grupy) powstała „lawendowa mafia", która chroniła nie tylko McCarricka, ale także abp. Juliusza Paetza czy założyciela zakonu legionistów o. Marciala Maciela Delgado i wielu, wielu innych homoseksualnych hierarchów? To nie są pytanie, które można lekceważyć, nie są to problemy, które można załatwić wzruszeniem ramion, bo... tak się składa, że ta grupa przez lata umożliwiała krzywdzenie dzieci, a obecnie robi wszystko, by zamaskować związki między homoseksualizmem i skandalem wykorzystywania seksualnego, choć z raportów wynika, że aż 80 proc. wszystkich skandali w USA dotyczyło chłopców i dorastających mężczyzn.

Oni także próbują wyeliminować z nauczania Kościoła wszystko, co mogłoby sprawiać wrażenie, że akty homoseksualne są grzeszne. Jeśli trzeba, cenzurują przy tym nawet Franciszka, a najlepszym tego przykładem jest odpowiedź papieża, który pytany o relacje rodziców z dzieckiem odkrywającym swoje homoseksualne skłonności mówił podczas ostatniej podróży, że trzeba się z nim i za nie modlić, towarzyszyć mu, ale także skorzystać z pomocy psychiatry. Ten ostatni element jednak zniknął ze stron Watykanu, bo – jak przekonuje biuro prasowe – jest niezgodny z wiedzą medyczną. I tak okazało się, że autorytetem w wierze są dla pracowników Stolicy Apostolskiej naukowcy, a nie papież czy stałe nauczanie Kościoła.

W procesie oczyszczenia nie chodzi o zemstę czy czystą ludzką sprawiedliwość, ale o to, by uniknąć w przyszłości kolejnych skandali. Ich źródłem są bowiem niejawne struktury, chronienie przestępców seksualnych, kultura nieodpowiadania na zarzuty, ale także odchodzenie od jasnego nauczania Kościoła w sprawie ludzkiej seksualności. Istotą problemu jest to, że od jakiegoś czasu w wielu miejscach Kościoła przestano nauczać, że każdy akt seksualny poza małżeństwem jest obiektywnie grzechem ciężkim, że niszczy on Kościół i człowieka, który się na niego decyduje. A jeśli przestaje się tego nauczać w odniesieniu do małżonków, to w imię czego księża mają zachowywać to samo nauczanie? Jeśli nieustannie podważa się celibat, to w imię czego księża mają być mu wierni? Oczyszczenie to zatem tylko wstęp do powrotu do nauczania Kościoła. Bez tego nie ma i nie może być wypełniania jego misji.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

A także o zmienianie (to oskarżenie pod adresem Franciszka) lub ignorowanie (to zarzut wobec niektórych amerykańskich hierarchów) decyzji papieża Benedykta XVI nakazujących kardynałowi życie w pokucie i milczeniu.

Wiele wskazuje na to, że na razie Watykan nie zdecyduje się na odpowiedź, lecz jedynie ograniczy do udawania, że nic się nie stało, czy sugerowania, że w istocie to arcybiskup ma problem (tak właśnie zachował się pytany o ten dokument papież Franciszek, odmawiając komentarza, a jedynie sugerując, że oświadczenie jest niepoważne i każdy dziennikarz może to zobaczyć). Nie ma jednak wątpliwości, że niemało wiedzy na temat stosunków panujących w Kurii, przepływu informacji, a także potęgi homolobby już zostało ujawnionych. I niezależnie od tego, czy arcybiskup w każdej z kwestii miał rację, jakie były jego intencje i czy sam nie ma czegoś za uszami, coś trzeba będzie z tą wiedzą zrobić.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Upadek kraju cedrów