Gdy zasiadałam, jak zawsze w ostatniej chwili, do pisania tego felietonu, pojawiły się informacje o eksplozji w Bejrucie. Władze Libanu mówią o nieszczęśliwym wybuchu kilku tysięcy ton saletry amonowej przechowywanej bez należnych zabezpieczeń w środku miasta. Prezydent Donald Trump mówi na konferencji prasowej o „strasznym ataku", a pytany przez dziennikarzy o szczegóły, utrzymuje, że „powiedzieli mu o tym generałowie". Na szczęście nie tylko Izrael natychmiast zapewnia o swojej niewinności, ale – co jest wręcz niespotykane – Hezbollah – największy wróg Izraela – podtrzymuje tezę o niewinności Tel Awiwu.
Gdy mowa o olbrzymiej liczbie zaginionych, można zakładać, że w ciągu najbliższych dni wzrośnie liczba zabitych i rannych. Trudno sobie wyobrazić miasto, prawie dwumilionowe, rozbite, podzielone, z ponad 4 tysiącami rannych – a może i więcej – którzy muszą zostać odnalezieni, przewiezieni i uratowani.
Trzeba było tego nieszczęścia, by Liban znów trafił na pierwsze strony gazet. I jest coś przewrotnego w maniakalnym pokazywaniu w internecie i w telewizji wybuchu ze wszystkich możliwych stron. Tak jakby ci, którzy zarabiają na sprzedawaniu widoków, nie mogli się nacieszyć z gratki, która ich spotkała.
Pół wieku temu Liban uchodził za państwo, z którego wszyscy mogli brać przykład. Pięknie położone, niewielkie, z umiarkowanym klimatem, z wielowiekową historią sięgającą Fenicji, wyrafinowaną kuchnią, wielokulturowe, wielojęzyczne, przyciągało turystów z całego świata, a Bejrut uchodził za Paryż Bliskiego Wschodu. Zachwycano się również spokojną, zdyscypli...
Artykuł dostępny tylko dla e-prenumeratorów "Rzeczpospolitej"
Nowa Prenumerata już w sprzedaży, poznaj pakiet korzyści!
Dostęp do najważniejszych treści z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.
KUP TERAZ
×
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.