Jak w Conciergerie, twierdzy, która podczas jakobińskiego terroru stała się przedsionkiem śmierci i zamkiem rozkoszy jednocześnie. Skazani przez Komitet Ocalenia Publicznego na śmierć, w ogromnej mierze arystokraci, ograniczeni na co dzień więzami dobrego tonu i elegancji, w swych ostatnich chwilach oddawali się fantazyjnym orgiom. Jedni po drugich, kolejni lokatorzy zamkowych cel, wykorzystujący fakt, że nadzorcy i strażnicy twierdzy brali ich przedśmiertne – choć nie bezpośrednio – konwulsje w cudzysłów ostatniego życzenia skazańca. Może to sprawił geniusz tamtego miejsca, może tych kilkunastu miesięcy (w obu przypadkach geniusz lekko stuknięty). A może też jedno i drugie było tylko okolicznością, dzięki której ujawniło się to, co przy innym biegu wypadków pozostałoby na zawsze ukryte. Ale to nie znaczy przecież, że nie istniało, że nie dawało o sobie znać na inne, bardziej pokrętne sposoby. Że ciało i jego wygórowane pretensje już dużo wcześniej nie wzięły w posiadanie świata dob...
Dostęp do najważniejszych treści z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.