To nie relatywizacja, tylko dostrzeżenie sytuacji w całej jej złożoności. Fabularny debiut Rafała Kapelińskiego, nagrodzony Kryształowym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie, opowiada o dramacie młodego człowieka, niepotrafiącego uporać się ze swoją seksualnością. Atmosfera, w jakiej dojrzewa, rozbita rodzina, łatwy dostęp do wszechobecnej pornografii, dodatkowo utrudnia odnalezienie wyjścia z matni własnych potrzeb i pragnień.

Świat „Butterfly kisses" jest ciasny, nie przepuszcza wartości ani uczuć, które mogłyby uratować głównego bohatera od czynu, który już na zawsze naznaczy i zniszczy jego życie. W końcu pedofilia to nie tylko ciężkie przestępstwo, krzywdzące tych, których za wszelką cenę chcemy uchronić przed złem tego świata, ale i wynaturzenie, które powoduje całkowite wykluczenie ze społeczeństwa. Gęstą i intymną atmosferę filmu budują częste zbliżenia twarzy, zamknięta przestrzeń blokowiska, w którym dzieje się akcja, a przede wszystkim fenomenalna ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Nathana Kleina.

W teologii katolickiej funkcjonuje kategoria „struktur grzechu". Zła, które staje się na tyle powszechne i wszechobecne, że przenika praktyki i instytucje społeczne, dotykając całą wspólnotę. Główny bohater obrazu Kapelińskiego sam jest jeszcze praktycznie dzieckiem, chłonie świat, z trudem odróżniając dobro od zła. „Butterfly kisses" jest zarzutem wymierzonym nie w niego, tylko w społeczeństwo, które nie było w stanie zaoferować mu żadnego koła ratunkowego. Żyje on bowiem w rzeczywistości przelotnych związków, seksualności pozbawionej oparcia w miłości i odpowiedzialności. Rzeczywistości zbudowanej na strukturach grzechu.