Dziś niemal nikt już chyba nie pisze wielostronicowych listów czy w ogóle listów w tradycyjnej, papierowej formie. W dobie internetu sztuka epistolografii zanikła. Dominują krótkie wypowiedzi na Facebooku czy Twitterze. Zamiast po pióro sięgamy po telefon. Na szczęście dla historyka kilkadziesiąt lat temu telefony nie były powszechnie dostępne, a rozmowy zagraniczne (zwłaszcza transatlantyckie) szalenie drogie. W przypadku osób mieszkających w różnych krajach, a tym bardziej na różnych kontynentach, bezpośredni kontakt utrudniała też znaczna odległość, niemałe problemy z uzyskaniem wizy czy wysokie ceny biletów na samolot. Wymiana listów zastępowała więc osobisty kontakt, będąc namiastką bezpośredniej konwersacji.
Wydany przez IPN tom korespondencji Władysława Pobóg-Malinowskiego i Wacława Jędrzejewicza to niezwykle ważne, ciekawe i obszerne źródło historyczne. Licząca blisko 800 stron książka zawiera 235 listów wymienionych w latach 1945–1962, które edytorom tej korespondencji udało się odnaleźć w archiwach w Paryżu i Nowym Jorku. Jak wynika z lektury, to niemal komplet, brakuje co najwyżej pojedynczych listów. Warto podkreślić staranne opracowanie i wydanie książki, w tym fachowy wstęp oraz notki biograficzne pod każdym z listów i przypisy objaśniające niektóre wydarzenia.
Kim byli autorzy tej fascynującej korespondencji?
„Zrobił z nas bandytów"
Władysław Pobóg-Malinowski urodził się w 1899 r. w odległym od ziem polskich Archangielsku. Gdy wybuchła I wojna światowa, uczył się w tamtejszym gimnazjum. W wieku 20 lat przedostał się z ogarniętej rewolucją Rosji do Polski, gdzie wstąpił do wojska. Wziął udział w wojnie z bolszewikami w 1920 r., a później kontynuował służbę jako zawodowy oficer. Jak przyznał po latach, wybór kariery wojskowej uważał jednak za życiową pomyłkę.
W 1929 r. por. Malinowski opracować miał wojenną historię pułku, w którym służył. W tym celu przełożeni z prowincjonalnego garnizonu w Złoczowie wysłali go do Wojskowego Biura Historycznego w Warszawie. Wydarzenie to okazało się brzemienne w skutkach. Młody porucznik znalazł zatrudnienie w Instytucie Badania Najnowszej Historii Polski. Został sekretarzem komitetu wydawniczego „Pism – Mów – Rozkazów" Józefa Piłsudskiego. W niedługim czasie stał się dość znanym historykiem, choć nigdy nie odbył studiów historycznych, nie miał nawet matury. Wreszcie mógł jednak robić to, co go naprawdę interesowało, co dawało mu satysfakcję. Wszedł też w krąg elity politycznej obozu sanacyjnego, rządzącego w Polsce po zamachu majowym w 1926 r. Stał się ideowym i zdeklarowanym piłsudczykiem. Chciał służyć ukochanemu Komendantowi piórem, skoro wcześniej nie dane mu było służyć szablą.