Czy postawa narodu polskiego była odpowiednia do ogromu nieszczęść, jakie spadły na Żydów? Czy wtedy, kiedy pociągi śmierci pędziły w różnych dzielnicach kraju do Treblinek czy innych miejsc kaźni, ostatnie ich spojrzenia na świat Boży musiały paść na obojętne czy nawet zadowolone twarze sąsiadów?"
Autor tych słów, Emanuel Ringelblum, jest uznawany dzisiaj za klasyka historiografii stosunków polsko-żydowskich podczas drugiej wojny światowej. Jako historyk ten twórca podziemnego archiwum getta w Warszawie pozostawił nam olbrzymi i nieporównywalny z niczym innym dorobek. Wraz ze współpracownikami – było ich kilkudziesięciu – dzień po dniu dokumentował życie Żydów stolicy, a w pewnym stopniu także reszty Polski, pod okupacją hitlerowską. Mimo oczywistych utrudnień w prowadzeniu pracy naukowej w warunkach konspiracji czynił to profesjonalnie, krytycznie i z socjologicznym zacięciem. Tego samego wymagał od swojego zespołu. Sam prowadził notatki już od września 1939 r., kontynuując tę pracę niemalże do momentu śmierci (rozstrzelano go w marcu 1944 r. w ruinach getta). Większą część jego archiwum, zakopaną po piwnicach, szczęśliwie udało się odnaleźć już po wojnie.
Historyczną wartość pracy Ringelbluma potwierdza fakt, że był on – podobnie jak i jego współpracownicy – świadkiem dokumentowanych wydarzeń. Przeżył, opisując, większość lat żydowskiej gehenny, włącznie z dwoma najważniejszymi wydarzeniami tego okresu: Wielką Akcją latem 1942 r. i powstaniem w getcie wiosną roku następnego. Jego opowieść dochodzi do nas z samego środka tamtej rzeczywistości.
Ringelblum i pracownicy archiwum getta byli nawet kimś więcej niż historykami i świadkami. Działali w wyjątkowo trudnych warunkach, w dodatku ryzykując życie w razie ujawnienia. Takiej pracy nie sposób było wykonywać bez silnej motywacji. Ludzie ci traktowali ją jak poświęcenie – byli bowiem swego rodzaju zakonem niereligijnych świętych. Sam Ringelblum pisał o nich jako o „bratnim związku". Jeden z nich, młody Dawid Graber, uczestnicząc w ukryciu pierwszej partii materiałów archiwalnych, wrzucił do skrytki osobisty list, w którym czytamy: „Zdawaliśmy sobie sprawę, że tworzymy historię, a to jest ważniejsze od życia kilku istot [...]. Teraz możemy spokojnie umrzeć, wypełniliśmy naszą misję".
Z tych wszystkich powodów przytoczone na początku gorzkie pytanie – umieszczone na początku szkicu historycznego „Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej" – można uznać za głos całego zamordowanego pokolenia polskich Żydów. Sam Ringelblum, pisząc swój tekst we wrześniu 1943 r. w warszawskiej kryjówce, starał się o możliwie maksymalny obiektywizm. Zaznaczył też, że swoje opracowanie traktuje nie jak osobiste dzieło, lecz „wyraz opinii garstki Żydów" ocalałych z pogromu.