Na świecie triumfy święcił grunge, ale był to też czas nowego, jeszcze cięższego hard rocka i metalu: czarny album Metalliki trafił pod strzechy, tysiące osób słuchały Pantery i Sepultury (w 1996 „Roots" osiągnęło 27. miejsce na liście „Billboardu"), a w Polsce wielkie sale koncertowe zapełniały Acid Drinkers, Houk i Illusion, który właśnie wydał szóstą płytę studyjną.
Przez niektórych Illusion był oskarżany o koniunkturalne włączenie się w modny wówczas nurt grunge'owy. Jeśli jednak prześledzić artystyczną drogę lidera zespołu Tomasza „Lipy" Lipnickiego, który nie tak dawno obchodził 30-lecie swojej twórczości, to oskarżenia te wydają się bezpodstawne. We wczesnych piosenkach She, pierwszego zespołu „Lipy", słychać już ten sam sposób frazowania, podobnie gęstą i niespokojną atmosferę – a w latach 80. w Polsce mało kto jeszcze słyszał o Nirvanie i Soundgarden. Tak, dźwięki Illusion były ukryte w duszy Lipnickiego już wcześniej. Zmieniło się w zasadzie głównie brzmienie gitar.