Pierwszy mieszkaniec Tucson, którego spotykam, na powitanie opowiada mi o tym, jak zastrzelono jego córkę. Rosaura miała 18 lat i chłopaka, który lubił broń. Dzień po rozstaniu wróciła po swoje rzeczy do mieszkania, w którym czasem się spotykali. Tam na nią czekał. Przed śmiercią zdążyła jeszcze wysłać esemesa do mamy. Prosiła o pomoc. Gdy rodzice przyjechali na miejsce, już nie żyła. Sprawca po dwóch dniach sam zgłosił się na policję. – Najprawdopodobniej wyjdzie z więzienia za 25 lat. Będzie wtedy w takim wieku, jak ja dziś. On jest prawdziwym zagrożeniem dla społeczeństwa – mówi Joe Barbarosa.