Reklama

Totalne systemy się psują

System permanentnej kontroli miał się zacząć w Chinach od dróg. Na większości zamontowano jakiś czas temu skomplikowane urządzenia monitorujące ruch. Towarzyszą większości szlaków komunikacyjnych zarówno w miastach, jak i przy głównych szlakach transportowych. Było dla mnie szokiem, że można je znaleźć nawet na takich rubieżach, jak dziewicze autostrady Sinkiangu czy Gansu, gdzie częściej wiatr przegania wyschnięte krzaki perekotypola, niż można się natknąć na rozpędzoną ciężarówkę.

Publikacja: 06.03.2020 17:00

Totalne systemy się psują

Foto: AdobeStock

A jednak są, migają groźnie dwoma – niebieskim i czerwonym – światełkami. Wożący turystów kierowcy dżipów początkowo udają pełną dyscyplinę, podporządkowują się tej kolorowej zasadzie posłuszeństwa, łypiąc przy tym na pasażera. Jeśli widzą u niego stan pogodnej, akceptującej nirwany, jadą spokojnie, jak nakazują przepisy. Kiedy jednak dostrzegają irytację, a nawet rozjuszenie faktem, że na pustej autostradzie auto wlecze się jak ospałe cielę, skręcają nagle ostro w prawo, wjeżdżają na ciągnącą się tuż za poboczem pustynię, robią krąg czy dwa i wpadają na asfalt w odległym o kilkaset metrów miejscu, gdzie ogłupiały system kontroli gubi się i nie rozpoznaje samochodu. A potem pędzą już przed siebie, ile fabryka dała. Taki to system kontroli. Wciąż niedoskonały i często omijany, o czym świadczą liczne miejsca do zawracania przy każdej niemal drodze, którą widziałem.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
rozmowa
Włodzimierz Marciniak: Imperium Rosyjskie jest nie do odbudowania
Plus Minus
Męczennik Charlie Kirk
Plus Minus
Dorota Waśko-Czopnik: Od doktora Google’a do doktora AI
Plus Minus
Bankruci z Ligi Mistrzów. Rekordzista upadł dwa lata po świetnym sezonie
Plus Minus
Jan Maciejewski: Kultura eksterminacji i jej kustosze
Reklama
Reklama