Stephen Hawking w czasie powstawania trylogii był już u kresu swej drogi życiowej (zmarł w 2018 r.), jego kontakt z otoczeniem był szczątkowy. Ale nawet w tych warunkach włączył się w opracowanie koncepcji tych książek, wiedząc, jak się produkuje bestsellery. Mocno zaznaczył swój udział w trylogii: prominentny fizyk i kosmolog Eric jest jego alter ego, zaś w córce Annie możemy upatrywać portretu Lucy. Także tematyka powieści jest nie z tej ziemi: dzięki fantastycznemu komputerowi Kosmosowi, który potrafi otwierać portale w Układzie Słonecznym i w innych układach planetarnych, a nawet w Galaktyce Andromedy, Wszechświat stoi przed bohaterami otworem. Poznają go dzięki wycieczkom na Księżyc, Marsa, Tytana, do układów Centaura i 55 Cancri. Daj Boże każdemu.
Każda z książek idzie więc podwójnym torem: z jednej strony czytamy o perypetiach George'a i Annie, z drugiej towarzyszą im na wydzielonych stronach objaśnienia fenomenów kosmicznych. Lucy ze Stephenem w ogóle nie przejmują się, czy ktoś akceptuje taką dwudzielność – nie chcesz, nie czytaj. Książki napisane są przejrzyście, a fabuła interesująca. Ilustrowane są pięknymi zdjęciami kosmosu, a krótkie wstawki o zagadnieniach astronomii, astrofizyki i astronautyki wyszły spod piór znawców tematu.
Trylogia o George'u mogła być w zamyśle autorów odpowiedzią na cykl o Harrym Potterze. Podobieństwa są uderzające: zarówno Harry, jak i George są adeptami pewnego wtajemniczenia. Odpowiednik Hogwarthu to Foxbridge, w szkole źli uczniowie prześladują George'a, niektórzy naukowcy wchodzą na drogę nieprawości i szkodzą ludzkości. Istnieje tajna organizacja POTWORY, która grupuje takich abnegatów. Udaje się im nawet wrobić czystego jak kryształ Erica. W tle mamy zwariowanych na punkcie ekologii rodziców George'a, małoletniego geniusza komputerowego Emmetta, NASA ze zmienioną nazwą i Wielki Zderzacz Hadronów. Nauka w cyklu o George'u jest bez wątpienia pierwszoligowa, a wszystkie trzy książki wołają: oto czemu warto poświęcić czas. Warto poznawać arkana nauki, zamiast faszerować się głupactwami fantasy – tak rekonstruuję intencję autorów.
Przy tym wszystkim książki są dobrze napisane i dowcipne, np. na przyjęciu dla naukowców ktoś przebiera się za przesunięcie ku czerwieni (zaobserwowano taki efekt przy ucieczce galaktyk). George i jego rodzice żyją w dość pierwotnych warunkach, np. w domu nie ma prądu, który jest nieekologiczny, a mięsa nie jada się w ogóle. Tworzy to komiczny kontrast ze światem wielkich energii (i jej marnotrawstwa), ale dzieci od małego wzrastają w świadomości problemów ludzkości. Gdy nasi milusińscy zastanawiają się, jakie studia obrać czy jaki biznes rozwinąć, czytelnicy Hawkingów rozważają, na który z wydziałów fizyki złożyć papiery.