W Polsce związani byli często z tygodnikiem „Polityka", przedstawiali jej redaktora Mieczysława Rakowskiego jako wpływowego gołębia, któremu Zachód powinien pomóc w jego morderczej walce z jastrzębiami. „Liberałowie" nie tylko mieli prawo, ale wręcz obowiązek mówienia o kłopotach ekonomicznych, o społecznych problemach, o zagrożeniu zachodnioniemieckim, nauczono ich mrugać, że niby się zgadzają, ale nie do końca, ze wszystkimi decyzjami władz. Podkreślali, jak daleko władza państwowa i partyjna (nigdy nie używano zwrotu „komunistyczna") toleruje (zacofany) Kościół i tych (nielicznych) dysydentów, którzy są żądni władzy, którą towarzysze Gierek i Jaruzelski by im chętnie oddali, ale naród by się na to nigdy nie zgodził, bo ich popiera, co widać w wyborach, które są być może lekko naciągane (mrug), ale w gruncie rzeczy odpowiadają prawdzie.