Prawdziwy polsko-amerykański sen: urodzony w biednej, komunistycznej Polsce chłopak, którego życiem jest muzyka, a głos wszystkim, co ma, rusza w pogoń za wielkim marzeniem i dzięki olbrzymiej determinacji po latach niekończących się prób osiąga w końcu spektakularny sukces. Po czym na oczach fanów upada, stacza się i ledwo uchodzi z życiem. Nic tylko przenieść jego losy na ekran. Zamiast polskich filmowców zrobił to Netflix. A w rolę króla polki Jana Lewana wcielił się znany i lubiany Jack Black.
„Król polki" to fabularyzowana historia najsłynniejszego polonijnego oszusta. Jan Lewan (właściwie Lewandowski) urodził się w okupowanej przez Niemców Bydgoszczy. Śpiewał w operze, grał w Filharmonii Narodowej. Wiedział, że ma talent, ale nie czuł, by mógł się rozwijać za żelazną kurtyną.
Po ucieczce do Kanady pełen entuzjazmu myśli, że od razu zgłoszą się po niego łowcy talentów. Życie na Zachodzie okazuje się jednak trudniejsze, niż myślał. Jego romantyczne piosenki w stylu Julio Iglesiasa z tekstami śpiewanymi koślawym akcentem nikomu nie przypadają do gustu. Zatrudnia się więc na stacji benzynowej i jako śmieciarz; dźwiga tusze w ubojni. A wieczorami dalej snuje się po klubach muzycznych w nadziei, że ktoś się nim w końcu zainteresuje.
Mijają lata. W górniczej Pensylwanii, gdzie w kopalniach pracuje wielu Polaków, śpiewa za darmo po kościołach, nadal wierząc, że jeszcze zatrzęsie Ameryką. I rzeczywiście, marzenia w końcu się spełniają. Choć nigdy nie grał polki w ojczyźnie, szybko zrozumiał, że dla Polonusów jest ona czymś więcej niż tylko muzyką. Wie, że tylko ona może mu otworzyć wrota do upragnionej sławy. Skleca więc big-band i jako pierwszy artysta polkowy zaczyna organizować prawdziwe amerykańskie „shows": on jako gwiazda, kilkunastu muzyków, klaun i ekstrawaganckie stroje.
Tak staje się prawdziwym królem polki. Mówią o nim: „polish rockstar" czy „Liberace świata polki". Dostaje własny program w radiu. Otwiera sklep z pamiątkami z Polski. Zaczyna organizować wycieczki do ojczyzny w stylu „dużo wódki i górali", których obowiązkowym punktem są spotkania z Lechem Wałęsą. Z czasem prawdziwym hitem stają się jego wycieczki do Rzymu z prywatnymi audiencjami u papieża. Lewan wie, jak wzruszać ludzi. Otwiera ich serca i trafia do ich duszy – mówią jego współpracownicy. Wśród amerykańskiej Polonii uchodzi za półboga. Zna wszystkich, wszyscy znają jego. I dlatego każdy chce inwestować w tworzone przez niego biznesy. Tylko że za tą fasadą stoi wielka piramida finansowa, która w końcu musi się załamać.