Charakterystyczne, że rządząca partia próbuje zdepolityzować tę zbrodnię. Odciąć ją od polityki, robiąc – przed jakimkolwiek zresztą orzeczeniem lekarzy – ze sprawcy człowieka niezrównoważonego, wariata. O niewykorzystywanie tego dramatu w polityce apeluje prezydent, ministrowie, a nawet „neutralna" nagle politycznie telewizja Jacka Kurskiego.
Intencja jest oczywista. Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo kraju. Obiecywał spokój i bezpieczeństwo publiczne, rządy szeryfów i skuteczną prewencję. A tu nagle coś nie zagrało. Niedostatecznie zdiagnozowany lub zreedukowany bandzior wychodzi z więzienia i kilka tygodni po odsiadce dokonuje na oczach tysięcy ludzi mordu, o którym mówi cały świat. A więc nie jest w tej Polsce Prawa i Sprawiedliwości tak bezpiecznie. Zaostrzenie polityki karnej i penitencjarnej nie przyniosło zamierzonych skutków. Mamy kryzys wizerunkowy, który trzeba wygasić. Jak? Nakazując, w wersji łagodniejszej, wycięcie z komentarzy słowa „polityka", w bardziej bezwzględnej, zrzucenie odpowiedzialności za morderstwo na brutalizującą debatę publiczną opozycję.