Ostatnie wybory wygrał Likud, dostając 25 proc. głosów. Jak to się więc stało, że premierem zostanie lider Yaminy, partii, którą poparło 6 proc. wyborców? Netanjahu mówi o największym w historii oszustwie wyborczym. Jego frustracja jest zrozumiała. Bennett miał możliwość czekać, aż obecny premier namówi kilku posłów do zdrady, albo aż zorganizuje piąte – w ciągu czterech lat – przyspieszone wybory... Okazało się, że jednak mógł też przejść na stronę obozu centrolewicowego i w zamian za możliwość sprawowania przez półtora roku funkcji premiera stworzyć rząd zjednoczonych sił przeciwników Netanjahu. W nowym rządzie będzie więc Yamina, Yesz Atid (Jest Nadzieja) Yaira Lapida (w wyborach drugi wynik), partia emigrantów z byłego ZSRR Nasz Dom Izrael Avigdora Libermana, będą partie lewicowe, poparcie obiecało też kilku izraelskich Arabów. Będzie to więc rząd sprzeczności – z jednej strony popierany przez islamistów, a z drugiej kierowany przez Bennetta, który opowiada się za budową żydowskich osiedli na palestyńskich terenach okupowanych przez Izrael. Taki rząd to wybuchowa mieszanka. Tym bardziej że kwestia stosunku do Palestyńczyków jest w Izraelu główną osią podziału na prawicę i lewicę. Jednak tym, co cementuje ten rząd, jest chęć odsunięcia od władzy Beniamina Netanjahu.