I za tą decyzją rzeczywiście stał – i stać będzie do momentu, w którym człowiek da sobie ze sztuką spokój – pewien podział. Stary jak nasz gatunek i gatunkowi temu niezbędny do przetrwania. Dwa bieguny: mężczyzna i kobieta. Ten, który szuka sprawy wartej tego, żeby za nią walczyć i polec, ?i ta tęskniąca do osoby, której mogłaby się bez reszty oddać ?i poświęcić. Zdobywca, którego wyobraźnię rozpala to, co jeszcze nieodkryte i nienazwane, i opiekunka, która nie tyle hamuje jego zapał, co nadaje mu sens, otaczając troską ?i cierpliwością to, co już zdobyte. Myśl odrywająca się od ziemi, uciekająca w abstrakcję, to co ogólne i uniwersalne ?i dotyk, który zawsze szuka konkretu: drzewa, trawy, ciała.