Reklama
Rozwiń

Facebook i Twitter? To nie jest szczyt rozwoju

Myślę, że problem z komunikacją między ludźmi był zawsze, a nasilił się wraz z przyspieszeniem przemian w technologii. Jakże wyjaśnić ludziom urodzonym wcześniej niż przed 30 laty, że dziś język komunikowania staje się kwestią drugorzędną, a na pierwszy plan wysuwają się kanały komunikacji? Tak jak jeszcze przed półwieczem dla geniusza epistolografii, jakim był bez wątpienia Jerzy Giedroyc, naturalną metodą porozumiewania się było pisanie listów, dla mojego pokolenia telefon czy e-mail, tak dla moich dzieci i ich rówieśników jest Facebook, Twitter czy Instagram.

Aktualizacja: 08.09.2019 15:14 Publikacja: 06.09.2019 18:00

Facebook i Twitter? To nie jest szczyt rozwoju

Foto: adobestock

Każdy z tych kanałów komunikowania (dla niepoznaki nazywamy je serwisami społecznościowymi, ale tak naprawdę są formą języka) ma swoją specyfikę. Twitter to słup ogłoszeniowy, Facebook zastępuje rozmowę w kawiarni, Instagram to galeria plakatu. Język komunikatu podąża za nimi, brutalizuje się na Twitterze, łagodnieje na Facebooku, zanika na Instagramie, gdzie nie jest do niczego potrzebny. Dlatego śmieszą mnie te pedagogiczne pojękiwania, by złagodzić Twittera. To nie w jego naturze, jest i będzie brutalny i wulgarny, a niekiedy hejterski. Jedyne, co nam zostaje, to z niego zrezygnować, ale to oznacza rezygnację z posługiwania się jednym z języków. Nieobecność, niemoc, abdykację. Tak przynajmniej należy rozumieć to dziś. Na szczęście nie na wieczność, bo przyszłość przyniesie z pewnością wiele innych języków.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie