Krzyżak: Nie porównujmy rządów PiS do PRL

Grzegorz Schetyna zdaje się nie dostrzegać różnicy między śmiercią męczeńską a samospaleniem. A jest ona znacząca.

Aktualizacja: 28.10.2019 06:12 Publikacja: 27.10.2019 01:01

Krzyżak: Nie porównujmy rządów PiS do PRL

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W trakcie kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński wiele razy odwoływał się do nauczania Kościoła i podpierał się jego autorytetem. Grzegorz Schetyna zachowywał dystans. Sytuowany jest wprawdzie w tzw. konserwatywnym nurcie PO, ale trudno przecież odwoływać się do nauki Kościoła, skoro ma się w swoich szeregach polityków, którzy swojej rezerwy, a niektórzy wręcz niechęci, do Kościoła na kryją. Trudno to też robić w sytuacji, gdy w czasie swoich rządów niejednokrotnie szło się pod prąd tego nauczania. A jednak tuż po wyborach także Schetyna sięgnął do kościelnej skarbnicy.

W sobotę, 19 października, obchodziliśmy w Polsce 35. rocznicę porwania i zamordowania bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Dwa lata temu – 19 października – pod Pałacem Kultury i Nauki w proteście przeciwko rządom PiS podpalił się Piotr Szczęsny (zmarł w szpitalu dziesięć dni później). Grzegorz Schetyna postanowił połączyć śmierć kapelana Solidarności z czynem, którego dokonał tzw. zwykły szary obywatel. Na Twitterze napisał, że składa im hołd, bo „obaj starali się poruszać nasze sumienia w czasach ciężkich”.

Zestawienie ks. Popiełuszki ze Szczęsnym co najmniej dziwne, ale wiele osób – także jeden z moich redakcyjnych kolegów – postanowiło bronić wpisu lidera Platformy. Problem w tym, że nie za bardzo jest czego bronić.

Grzegorz Schetyna zdaje się nie dostrzegać, w jakich czasach żyli Popiełuszko i Szczęsny. O co właściwe walczyli i jak ta walka wyglądała. Wreszcie, w jaki sposób zmarli.

Zacznijmy zatem od początku. Ksiądz Jerzy żył i działał w okresie PRL. O demokracji w Polsce mogliśmy wtedy tylko marzyć. W więzieniach siedziały całe zastępy przeciwników komunistycznego ustroju, milicja i służba bezpieczeństwa nie ustawały zaś w walce o tzw. umacnianie ustroju. Niemal na każdym kroku deptana była godność człowieka. W warunkach komunistycznego reżimu ksiądz Jerzy upominał się w pierwszej kolejności o godność człowieka. Był za to prześladowany. Organizowano przeciw niemu rozmaite prowokacje, śledzono go, przesłuchiwano itp. A on nie poddawał się i głosił, że zło należy zwyciężać dobrem. Za tę walkę poniósł ofiarę życia. Porwano go i bestialsko bito. Zmasakrowane zwłoki kapłana wrzucono w końcu do Wisły.

Piotr Szczęsny dokonał samospalenia w czasie, gdy Polska od 30 lat cieszy się wolnością. Mamy demokrację, o którą on także w swoim czasie w NZS i Solidarności walczył. Nie podobał mu się styl rządów PiS. W swoim manifeście protestował przeciwko ograniczaniu wolności obywatelskich, łamaniu konstytucji itp. Dziś jednak za odmienne poglądy nikt nikogo do więzienia nie wsadza. Debata publiczna się toczy. Może nie podobać się jej styl, może nie podobać się ignorancka postawa rządzących, ale warunki III Rzeczypospolitej znacząco odbiegają od tych, które pamiętamy z PRL. Na wszystkich niemal poziomach życia.

Śmierć księdza Jerzego Popiełuszki była śmiercią męczeńską. Śmierć Piotra Szczęsnego była zaś aktem desperacji i z męczeństwem wiele wspólnego nie miała. Stąd zestawianie ich ze sobą jest po prostu nadużyciem. Podobnie zresztą jak nadużyciem jest porównywanie krytyki abp. Jędraszewskiego z prześladowaniami, jakich doświadczał ks. Popiełuszko – a tego typu narracja przed kilkoma tygodniami pojawiła się po prawej stronie sceny politycznej.

Wróćmy jednak do ks. Jerzego Popiełuszki i Piotra Szczęsnego. Owszem, desperacki akt tego drugiego powinien dawać nam wszystkim do myślenia. Powinien dać do myślenia rządzącym, którzy przecież, dbając o dobro wspólne całego narodu, powinni dostrzegać także inaczej myślących. Czasem zastanowić się, czy przypadkiem w ich słowach nie ma odrobiny racji. Tak, powinien być Szczęsny pewnym wyrzutem sumienia. Również dla opozycji.

Ma rację Grzegorz Schetyna co do tego, że o księdzu Popiełuszce oraz o Szczęsnym trzeba pamiętać. Na grobach obu trzeba stawiać świece i kłaść kwiaty. Wierzący powinni się modlić o zbawienie Piotra Szczęsnego, a za pośrednictwem błogosławionego księdza Jerzego modlić się o mądrość dla polityków. Wszystkich bez wyjątku. Może czasem uda im się zauważyć wiele różnic, które w emocjach umykają.

W trakcie kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński wiele razy odwoływał się do nauczania Kościoła i podpierał się jego autorytetem. Grzegorz Schetyna zachowywał dystans. Sytuowany jest wprawdzie w tzw. konserwatywnym nurcie PO, ale trudno przecież odwoływać się do nauki Kościoła, skoro ma się w swoich szeregach polityków, którzy swojej rezerwy, a niektórzy wręcz niechęci, do Kościoła na kryją. Trudno to też robić w sytuacji, gdy w czasie swoich rządów niejednokrotnie szło się pod prąd tego nauczania. A jednak tuż po wyborach także Schetyna sięgnął do kościelnej skarbnicy.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Menedżerowie są zmęczeni
Plus Minus
Konrad Szymański: Cztery bomby tykają pod członkostwem Polski w UE
Plus Minus
Polexit albo śmierć
Plus Minus
„Fallout”: Kolejna udana serialowa adaptacja gry po „The Last of Us”
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Kaczyński. Demiurg polityki i strażnik partyjnego żłobu