- To, że młody człowiek obejmował kolejne posady nie jest zbrodnią. Ale że obejmował te posady z rekomendacji – bardzo mocnej rekomendacji – Prawa i Sprawiedliwości i nie do końca te funkcje sprawował dobrze (...), to się musiało tak źle skończyć – powiedziała polityk PO, komentując zamieszanie związane z Bartłomiejem Misiewiczem.
– To jest bardzo zły sygnał, że dla zaspokojenia jakiejś własnej próżności złamało się taki charakter tego człowieka, bo jemu się może wydawać, że tak naprawdę wygląda życie – dodała.
Kidawa-Błońska podziela zdanie Ludwika Dorna, że Misiewiczowi „nic złego mu się nie stanie”. - Ale to jest bardzo zły przykład dla wszystkich młodych ludzi – pokazanie, że następuje demoralizacja. Bo młody człowiek może obejmować funkcje. Ale wtedy się sprawdza: jeżeli dobrze działa, może awansować. A jeżeli od pierwszego dnia jest wpadka za wpadką, to trzeba się zastanowić – oceniła.
Wicemarszałek nie zgadza się z popularnymi w mediach społecznościowych porównaniami Misiewicza do karier niektórych polityków Platformy. - Może były (w PO – przyp. red.) osoby, które nie do końca były doskonałe. Ale takich przypadków, jak się dzieje w ostatnich miesiącach, nie było naprawdę. Jeżeli nawet prześledzimy tytuły z dawnych lat z pierwszych stron gazet, to takich skandali nie było – powiedziała.